Na peryferiach gospodarki
Kampania funduszy emerytalnych jest w pełnym toku, a tymczasempublicyści coraz częściej ostrzegają przed nadmiernym entuzjazmem, pokazujączagrożenia, wynikające ze zmienionego systemu emerytalnego.
Profesor Jadwiga Staniszkis twierdzi na przykład, że fundusze okażą się niewypałem, będą jedynie służyć transferowaniu zysków za granicę. Przywołuje się tu przykład NFI, które nie doprowadziły do szybkiej restrukturyzacji przekazanego im majątku, a za to stały się instrumentem osiągania łatwych zysków dla firm zarządzających. Inni publicyści podejrzliwie przyglądają się "wszystkim ludziom funduszy", analizując ich polityczne powiązania. Nie da się ukryć, że w radach nadzorczych jest wielu byłych polityków lub ludzi związanych z takim czy innym ugrupowaniem - z czego można wyciągnąć wniosek, że działalność funduszy emerytalnych nie będzie wolna od kontekstu politycznego. Skoro tak, to trudno dziś przesądzać o efektywności zarządzania przez fundusze dostarczanymi im składkami. Może się okazać, że błąd systemowy (powiązania polityczne) został niejako wbudowany w funkcjonowanie funduszy emerytalnych, w związku z czym ich średnia efektywność będzie znacznie mniejsza niż przewidują dzisiejsze prognozy. Jeżeli jeden czy dwa fundusze będą odbiegały nadmiernie od średniej, nie będzie tragedii - co jednak, gdy emerytury z II filara generalnie okażą się znacząco niższe od tych, które zapewnia tradycyjny system ZUS-owski?Nawet jeżeli powyższe obawy nie potwierdzą się, nie można ich z góry lekceważyć. Chodzi przecież o ogromne pieniądze, w dodatku przymusowo ściągane z naszych dochodów. Dzisiejsi lobbyści, załatwiający licencje dla "swojego" towarzystwa emerytalnego, politycy psujący gospodarkę - odejdą w niebyt, ale skutki ich działań pozostaną. Dlatego zachęcałbym do dyskusji i patrzenia na ręce politykom, odpowiedzialnym za gospodarkę, a także tym, którzy ingerują w fundusze i towarzystwa. W tych sprawach nie może być tematów tabu.Powstanie towarzystw i funduszy emerytalnych będzie też miało ogromny wpływ na stan gospodarki. Można rozważać nie tylko zagrożenia, ale spodziewać się też pozytywnego sprzężenia zwrotnego. Fundusze będą sprzyjały wzrostowi oszczędności, a tym samym wzmacniały inwestycje i stabilizowały gospodarkę. Lokaty na rynku kapitałowym będą umacniały trend wzrostowy, a w dodatku premiowały dobre spółki o zdrowych fundamentach, których nowe emisje będą obejmowane przez fundusze emerytalne. W ten sposób spółki będą miały środki na rozwój. Rosnący rynek kapitałowy będzie przyczyniał się do wzrostu rentowności funduszy.Reforma emerytalna będzie też miała ogromne konsekwencje dla życia politycznego. Może mieć wpływ stabilizujący lub przeciwnie, negatywny - jeśli okazałoby się, że fundusze nie są w stanie pomnażać naszych pieniędzy w tempie, które dziś przewidują. Kilka, a za pewien czas kilkanaście milionów ludzi powierzy funduszom swoje pieniądze, tym samym zwiąże z nimi swą przyszłość. Ta przyszłość będzie zależeć także od tempa wzrostu gospodarczego, gdyż będzie to parametr kluczowy dla rentowności wkładów. Spora część społeczeństwa bardziej niż obecnie będzie więc zainteresowana zdrowym wzrostem gospodarczym. Powstanie zatem silne lobby, wspierające równowagę gospodarczą, niską inflację i deficyt budżetowy, obniżanie wydatków państwa i podatków - przeciwne roszczeniom związków zawodowych i grup interesów. Lobby zainteresowane nie bieżącymi korzyściami, jakie mogą zapewnić dotacje i socjalne transfery, lecz przyszłymi zyskami z rosnących funduszy. Ciekawe, kto potrafi takie lobby zorganizować i za jego pomocą rządzić?
WITOLD GADOMSKI,
publicysta "Gazety Wyborczej"