Prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Stanisław Alot poinformował, że resort finansów zgodził się na zaciągnięcie pożyczki przez Zakład. - Konieczność pokrycia luki w budżecie ZUS, spowodowanej zmianami terminów w opłacaniu składek, można było przewidzieć - powiedział prezes Alot.Szef Zakładu nie chciał zdradzić, jakie było oprocentowanie zaciągniętego kredytu, poinformował jedynie, że wyższe niż obligacji. Powiedział także, że nie występował z wnioskiem o dodatkowe ok. 6 mld zł, prognozował jedynie - jak podkreślił - że tyle może zabraknąć w kasie ZUS, oprócz planowanej w tegorocznym budżecie dotacji w wysokości ponad 9,5 mld zł. Zdaniem prezesa Alota, wprowadzenie nowej zasady opłacania składek spowoduje, że dopiero w marcu i kwietniu do kasy trafią pieniądze od pracodawców, którzy zapłacą na ZUS. W lutym bowiem zamiast ponad 96% (tyle średnio trafiało do kasy Zakładu), wpłacono niewiele ponad 70%, dlatego zabrakło prawie 800 mln zł. - Teraz wielkość ta wraca do normy i sięga 93% - twierdzi prezes ZUS.Szef Zakładu Ubezpieczeń Społecznych uważa, że program naprawczy dla ZUS, o przyjęciu którego zdecyduje rząd, mógłby zawierać m.in. przesunięcie zakończenia roku rozliczeniowego na 31 stycznia. Prezes Stanisław Alot zapewnił, że Zakład pracuje nad wprowadzaniem kont indywidualnych i pierwsze składki trafią do funduszy emerytalnych w wyznaczonym terminie. - Obowiązujące w tej chwili przepisy powodują, że termin zostanie dotrzymany - zapewnił Stanisław Alot.

R.B.