Polski handel zagraniczny
W 1998 r. lokomotywą naszego eksportu przestał być przemysł elektromaszynowy. Znów się okazało, że nie jesteśmy w stanie zaoferować światu wysoko przetworzonych towarów, które byłyby polską specjalnością.
Statystyki GUS za 1998 r. dają zniekształcony obraz udziału poszczególnych branż przemysłu w naszym handlu zagranicznym. Z oficjalnego raportu wynika, że w zeszłym roku zanotowaliśmy wyjątkowo wysoki wzrost eksportu wyrobów elektromaszynowych (o 43,3%). W rzeczywistości był on znacznie mniejszy, gdyż do sumy wpływów z eksportu wliczono 700 mln USD ze sprzedaży statków, która tak naprawdę miała miejsce jeszcze w 1997 r.Korekta korektyPo tej korekcie wzrost sprzedaży eksportowej w branży elektromaszynowej wyliczono na 16,9%. Na tym jednak rewizji wyniku nie można zakończyć. GUS w grudniu 1998 r. (nim zamknął bilans roczny) przeprowadził zmiany w metodologii kwalifikowania eksportu. W ich rezultacie roczny wynik naszej sprzedaży zagranicznej poprawił się o około 1,8 mld USD (w ujęciu rzeczowym, na podstawie SAD). Szacuje się, że mniej więcej połowa tej kwoty przypadła na "metodologicznie odnalezione" towary elektromaszynowe. Tak więc, jeśli zestawiamy porównywalne wielkości eksportu z lat 1997-98, to okazuje się, że branża elektromaszynowa w zeszłym roku powiększyła sprzedaż zagraniczną tylko o około 3%.W poprzednich latach przemysł elektromaszynowy zwiększał eksport o 10-20% i zazwyczaj dystansował pod tym względem inne branże. Słabnąca dynamika sprzedaży polskich maszyn, urządzeń i pojazdów jest o tyle niedobra dla gospodarki, że import wyrobów elektromaszynowych w największym stopniu powiększa nasze ujemne saldo handlowe. Jeśli nie zaliczymy do wyników z 1998 r. wspomnianego eksportu statków za 700 mln USD, to okazuje się, że wyroby elektromaszynowe miały w zeszłym roku około 60-procentowy udział w deficycie handlowym (11,4 mld USD). Najpoważniejsza pozycja zakupów importowych to samochody osobowe, ich nadwozia, części i akcesoria. W 1998 r. wydaliśmy na nie 2,4 mld USD, czyli 6 razy więcej niż w 1995 r. Szczególnie szybko powiększał się import dla potrzeb montowni w systemie SKD.Rok spadkówTylko kilka branż przemysłu zwiększyło eksport w 1998 r. (najczęściej o kilka - kilkanaście procent). Były to (oprócz elektromaszynowego) przemysły: ceramiczny, drzewno-papierniczy i lekki. Nadal rośnie eksport naszych mebli, jednak nie tak bardzo jak w poprzednich latach. W 1998 r. zwiększył się on o około 7%, podczas gdy rok wcześniej wzrósł o 11%, a w 1996 r. o 21%.Przemysły, które po kilku latach wzrostu sprzedaży zagranicznej tym razem zanotowały regres, to m.in. chemiczny, metalurgiczny i rolno-spożywczy. Dokładnie w tych samych grupach towarowych mieliśmy w 1998 r. wyraźny wzrost importu.Dyrektor Jan Rutkowski z Ministerstwa Gospodarki podczas niedawnego seminarium, zorganizowanego przez Instytut Rozwoju i Studiów Strategicznych, powątpiewał, czy w niektórych dziedzinach szybko osiągniemy równowagę handlową. Wymienił branżę chemii gospodarczej, która od wielu lat notuje ujemne saldo, choć jest zdominowana przez inwestorów zagranicznych zaszczepiających w Polsce nowoczesne technologie. - Zagraniczni inwestorzy rezygnują z rozwijania w Polsce niektórych ogniw procesów produkcyjnych, co oznacza, że zdecydowali się na trwały import zaopatrzeniowy - twierdzi J. Rutkowski.W 1998 r. produkty chemiczne "odpowiadały" za prawie 30% naszego deficytu handlowego (5,1 mld USD). Ich import wzrósł w zeszłym roku o około 11%.
JACEK BRZESKI