Samoograniczenia inwestorów
KPWiG chętniej wydaje zgodę na przekroczenie 50% głosów na WZA giełdowych spółek, jeśli starający się o to inwestor deklaruje, że nie wycofa firmy z obrotu giełdowego i nie przekroczy określonej liczby głosów na WZA.
Praktyka ta wzbudza kontrowersje wśród uczestników rynku kapitałowego. Inwestorzy z reguły deklarują, że nabędą pakiet akcji, który pozwoli im na wykonywanie nie więcej niż 75% głosów na WZA spółki, a ewentualną nadwyżkę kupioną w wezwaniu sprzedadzą - z zastrzeżeniem, że nie przyniesie im to znaczących strat finansowych. Ponadto zobowiązują się do niewycofywania spółki z publicznego obrotu. Nie zawsze jednak jest to możliwe.Campofrio Alimentacion zobowiązał się w listopadzie ub.r. do objęcia akcji, dających nie więcej niż 75% głosów na WZA Morlin. Po ogłoszonym wezwaniu próg ten nie został przekroczony. Jed-nak po wygranej batalii z Animeksem stan posiadania firmy zwiększył się o pakiet należący do Skarbu Państwa. Hiszpanie mają obecnie 98,34% głosów spółki. Obrót jej papierami na GPW praktycznie zamarł, np. na wczorajszej sesji właściciela zmieniło zaledwie 35 akcji. Czy jest zatem sens utrzymywania w obrocie giełdowym akcji o znikomej płynności, w imię dotrzymania złożonej deklaracji? Na ile też deklaracje te rzeczywiście będą przez inwestorów realizowane?- Deklaracja inwestorów o niewycofywaniu spółki z giełdy i nieprzekroczeniu pewnego progu głosów na WZA mieści się w pojęciu interesu gospodarki narodowej. Ze względu na brak sankcji prawnych przybiera to formę dżentelmeńskiej umowy z inwestorem i rozgrywa się na płaszczyźnie dobrych obyczajów - wyjaśnia prof. Grzegorz Domański z Kancelarii Prawnej Domański, Szubielska i Wspólnicy. Jego zdaniem, nie powinno dochodzić do częstego łamania tego dżentelmeńskiego układu. W grę wchodzą bowiem pozaprawne konsekwencje - np. niechęć Komisji do działań inwestora czy też utrata reputacji.- W obecnych warunkach prawnych stosowane rozwiązanie jest najlepsze z możliwych. Jeśli inwestorzy przekraczają deklarowaną liczbę głosów, KPWiG oczekuje, że zejdą jednak do poziomu, na jaki złożyli zobowiązanie - powiedział PARKIETOWI rzecznik KPWiG Mirosław Kachniewski.
dokończenie str. 2
Zdaniem Sebastiana Buczka, doradcy inwestycyjnego w ING BSK Asset Management, można zrozumieć efekt psychologiczny, jaki tego typu deklaracjami chce osiągnąć komisja na innych inwestorach, chcących przejąć polskie spółki. Jednak interes gospodarki narodowej, w imię którego Komisja chce zatrzymać spółkę na giełdzie po wejściu do niej inwestora strategicznego, nie jest już taki oczywisty. Tym bardziej gdy większościowy akcjonariusz dąży do wycofania firmy z GPW - uważają S. Buczek i Raimondo Eggink, doradca inwestycyjny ABN Amro. Pod względem portfelowym taka spółka traci atrakcyjność. Między inwestorem strategicznym a drobnymi inwestorami zachodzi ogromna rozbieżność interesów. - Uważam, że te "dżentelmeńskie umowy," jako pozbawione podstaw prawnych, są nielegalne, bo w praktyce narzucają na inwestorów dodatkowe ograniczenia. Interes gospodarki narodowej rozumiem jako niedopuszczanie do przejęcia monopolisty czy strategicznych firm zbrojeniowych. A w przypadku wycofywania spółek z giełdy jedynym kryterium powinna być uczciwość, czyli oferowanie przez skupującego akcje jednakowych warunków wszystkim akcjonariuszom - powiedział R. Eggink.