Elementem wyznaczającym przebieg ostatnich sesji, w tym także wczorajszej, jest wzajemne oddziaływanie wyważonego optymizmu oraz uzasadnionych, z racji najwyższych od początku roku wartości głównych indeksów, obaw o zachowanie osiągniętych w ostatnim okresie zysków. Interpretacja danych GUS o wzroście produkcji przemysłowej wydaje się o wiele prostsza w perspektywie średnioterminowej. Jest niemal pewne, że poprawa koniunktury gospodarczej, która powoli wychodzi poza ramy przewidywań i spekulacji, już w najbliższych miesiącach znajdzie swoje odzwierciedlenie w wynikach spółek publicznych. Tym samym trudno sobie wyobrazić, aby starannie dziś dobrany portfel polskich akcji nie przyniósł spodziewanego zysku w kilkumiesięcznej perspektywie. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że w krótkim terminie informacje o ożywieniu gospodarczym zostały zdyskontowane i rynek do kontynuacji zwyżki będzie potrzebował nowych impulsów. Jednak coraz trudniej będzie zaakceptować w tej roli kolejne rekordy Dow Jonesa, indeksu opisującego rynek będący w stadium niemal podręcznikowej euforii, a tym samym coraz trudniejszy do racjonalnego prognozowania.Jednym z ważniejszych czynników przemawiających za chwilowym wyczerpywaniem się potencjału obecnego impulsu wzrostowego są coraz powszechniejsze próby poszukiwania okazji inwestycyjnych wśród walorów o niewielkiej kapitalizacji, przy widocznej gołym okiem słabnącej pozycji największych banków i pozostałych spółek z grupy blue chips. Namacalnym tego dowodem niech będzie wyrażona wczorajszym wzrostem indeksu WIRR przewaga rynku równoległego nad podstawowym, choć i na tym ostatnim najbardziej drożały spółki z drugiego planu. Jednak prawdziwym zwiastunem nadchodzącego przesilenia może okazać się obecne zachowanie rynku NFI, który za wszelką cenę usiłuje wykreować kolejną falę wzrostową. W przeszłości ta niełatwa sztuka udawała się zazwyczaj w schyłkowych fazach wzrostu na głównym parkiecie.

.