Co lepsze aktywa

Dwa tygodnie temu Wistil opublikował raport miesięczny za marzec. Po kilku słabych miesiącach spółka wypracowała "normalny" zysk. Dzień po publikacji raportu spółka zrobiła "taryfę w górę z redukcją kupna". Co oznacza, że jej notowania wzrosły o maksymalny dopuszczalny poziom (z redukcją kupna).Dobre wyniki zainteresowały inwestorów (wspomniana "taryfa") i dziennikarzy. Warto zwrócić uwagę na wypowiedź prezesa spółki, którą usłyszał dziennikarz PAP. Prezes powiedział, że "sukces marca jest wynikiem pewnej przypadkowości i na pewno tak szybko już go nie powtórzymy", dodał również, że "bieżący rok będzie czyśćcem dla całego przemysłu tekstylnego i ci, którzy wytrzymają ten ciężki okres, mają szanse przetrwania na rynku".Wypowiedź prezesa Wistilu zrobiła na mnie duże wrażenie. Jako jeden z niewielu nie "czarował" inwestorów opowieściami o tym, jak będzie dobrze. Powiedział prawdę - w przemyśle lekkim nie dzieje się najlepiej i podstawowym zadaniem jest przetrwać ten okres dekoniunktury.Później zastanowiła mnie informacja o przypadkowości zysków. Na ile zyski innych spółek są przypadkowe, a na ile kreowane? O kreacji na łamach PARKIETU pisano już wielokrotnie. Coraz częściej okazuje się, że jest to skomplikowana operacja.Kilkanaście miesięcy temu sensację wzbudziła sprawa spółki PLI (obecnie Nomi) i strat poniesionych na projekcie Witana. Był to jedyny projekt developerski realizowany przez PLI. Spółka na tym kontrakcie poniosła spore straty. Jak się znacznie później okazało - wszystko było pod kontrolą. Po pierwsze, akcje Nomi odkupił inwestor zagraniczny, którego interesowała głównie sieć utworzona przez spółkę, a nie bieżące zyski. Po drugie, akcjonariusze PLI długo przed ogłoszeniem wezwania do sprzedaży skupowali akcje na giełdzie. Straty spółki mogły być jednym z czynników powodujących, że kurs nie rósł. Po trzecie, projektami developerskimi zajmowała się w grupie kapitałowej inna spółka. Potrzebowała ona wówczas dużo kapitału. O wiele trudniej byłoby emitować akcje, gdyby okazało się, że nie wszystkie realizowane projekty są dochodowe.Z podobnymi sytuacjami będziemy się spotykać coraz częściej. Schowanie spółki nie stanowi żadnego problemu. Rok temu Optimus sprzedał na rzecz osoby fizycznej wszystkie posiadane udziały w spółce Optimus PRO, która jest jego warszawskim dealerem. Z nadesłanego wówczas komunikatu wynika, że Optimus nie ma obecnie żadnych udziałów w spółce, mimo to z reklam Optimusa PRO dowiadujemy się, że spółka jest członkiem holdingu Optimus. Podobnie jest z logiem spółki, internetowym adresem i informacjami o spółce w Internecie.Drugą podaną w komunikacie informacją jest to, że spółka może w dowolnym momencie odkupić sprzedane udziały. Po cóż je sprzedawała? Jak wiemy z historii, Optimus jest szczególnie czuły na punkcie osiąganych zysków. W przeszłości już decydował się na papierowy zysk, mimo iż musiał zapłacić od niego realny podatek. Te operacje dotyczyły spółki-matki. Inwestorów interesuje jednak cała grupa kapitałowa, a tam trudniej o papierowe zyski. Dlatego schowano Optimusa-Pro i najprawdopodobniej wrzucone do niego zostaną wszystkie rezerwy i nierentowne operacje - wynik spółki nie będzie konsolidowany. Kiedy wszystko zostanie "wyczyszczone" - Optimus skorzysta z opcji odkupu udziałów.

Artur Sierant