Chłodnym okiem

Przed kilkoma miesiącami pisałem w tym miejscu o negatywnych następstwach gospodarczych nie przemyślanych wypowiedzi polityków. Dzisiaj jest kilka przykładów pozytywnych reakcji na zachowania polityków i zjawisko utożsamiania nazwisk z programami.Ku zaskoczeniu wielu obserwatorów, wyniki gospodarcze marca i kwietnia - co można wnioskować na podstawie badań koniunktury przedsiębiorstw - były lepsze niż oczekiwano. Powstało przypuszczenie, że stało się tak pośrednio za sprawą konfliktu na Bałkanach. Od 1,5 miesiąca dzienniki telewizyjne średnio połowę czasu przeznaczają na relacjonowanie wydarzeń związanych z konfliktem, nie pozostawiając wiele czasu na inne sprawy, zwłaszcza na komentarze gospodarcze w wykonaniu polityków. Tym samym z ekranów telewizyjnych zniknął naczelny czarnowidz rządu, który jeszcze trzy miesiące temu zapowiadał przygotowywanie pakietu antyresecyjnego. Sam fakt niestraszenia ludności kraju recesją wspomógł poprawę klimatu koniunkturalnego, ożywił inwestycje i spożycie, i przyczynił się do wzrostu produkcji. Nie ma oczywiście materialnych dowodów na bezpośrednią zależność między występami ministrów-czarnowidzów a wzrostem gospodarczym, są za to przesłanki wskazujące na pozytywne efekty braku takich występów.Wydarzenia ostatnich miesięcy i tygodni skłaniają mnie do sformułowania opinii, że spontaniczne zachowania gospodarcze inwestorów, producentów, konsumentów, eksporterów itp. w ogromnej mierze uzależnione są od opinii zasłyszanych w telewizji i innych środkach przekazu. Przedsiębiorcy traktują wypowiedzi polityków jako prognozy wypowiadane przez osoby, od których zależy ich realizacja.Obserwatorzy notowań walut na monitorach Reutersa twierdzą, że w kilka chwil po optymistycznych wypowiedziach pani prezes NBP na temat zdrowia złotego, jego kurs wyraźnie się umacnia. Podobnie pozytywne reakcje przyczyniły się do wzrostu indeksu NIF, po ujawnieniu informacji o nowych, silnych związkach z funduszami osoby, która jest autorytetem rynku kapitałowego i cieszy się zaufaniem wielu inwestorów równocześnie.Polska gospodarka jest jeszcze zbyt mała, a informacji gospodarczych podawanych do wiadomości ogółu stosunkowo niewiele, zatem każda zdecydowana informacja z ust znanej osoby stanowi sygnał do zachowań, których efekt można często dostrzec już w stosunkowo krótkim czasie. Zasada ta działa we wszystkich kierunkach. Można odnieść wrażenie, że szczególnie duża waga przywiązywana jest do funkcji osoby wypowiadającej sądy o gospodarce. Ciągle jeszcze poziom edukacji ekonomicznej społeczeństwa w Polsce nie jest najwyższy, zatem trudno jest ludziom oceniać merytoryczny sens usłyszanych wypowiedzi.W demokratycznym społeczeństwie każdy ma prawo mówić co zechce, a opinia publiczna powinna dokonywać odpowiedniej selekcji. Wyborcy powinni odrzucać niewiarygodnych polityków, a oni po ośmieszeniu się przed opinią publiczną, powinni sami odchodzić.Polska demokracja nie jest na tyle dojrzała, by działały w niej zdrowe mechanizmy eliminacji osób wypowiadających błędne opinie. Jeżeli minister straszy ludzi recesją, która nie następuje, to daje świadectwo niefachowości albo złej woli (albo obu tych rzeczy naraz). Fakt, że w takiej sytuacji nic się nie dzieje, nie wystawia nikomu dobrego świadectwa. Ministra można porównać do murarza stawiającego krzywe ściany i do inżyniera odpowiedzialnego za zawalenie się budynku. Na szczęście, obok ministrów wypowiadających błędne opinie są inni, którzy odpowiedzialnymi wypowiedziami wywołują pozytywne reakcje gospodarcze.

BOHDAN WYŻNIKIEWICZ