Miniony tydzień na warszawskim parkiecie nie przyniósł większych emocji. Aktywność inwestorów wyraźnie zmalała, a indeksy giełdowe nieznaczne spadają. W tym czasie rynek okazał się odporny na wiele informacji płynących z zewnątrz (choć nie na wszystkie), zarówno pozytywnych, jak i tych niezbyt korzystnych. Kolejne rekordy na Wall Street oraz optymistyczny rozwój koniunktury na rynkach europejskich zaowocowały jedynie wstrzymywaniem się ze sprzedażą, natomiast następny kryzys polityczny w Rosji i dynamiczny spadek na tamtejszej giełdzie nie znalazły przełożenia na nasz rynek. Z jednej strony zatem cieszy fakt, że rodzimy parkiet jest zdecydowanie lepiej postrzegany od wschodniego sąsiada, a poza tym bardzo dobrze prezentuje się na tle innych rynków z regionu, ale z drugiej niepokój może budzić bardzo nerwowa reakcja (podczas końcówki notowań ciągłych w środę) na chwilową zniżkę w Nowym Jorku po podaniu się do dymisji sekretarza skarbu USA Rubina.Generalnie można jednak uznać, że rynek znajdował się do tej pory w stanie wyczekiwania na istotny sygnał. W tym kontekście z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że negatywnym symptomem może być ewentualne wystąpienie głębszej korekty na Wall Street, co pociągnie za sobą ogólne ochłodzenie klimatu inwestycyjnego (scenariusz możliwy w przypadku podwyższenia stóp procentowych). Prowzrostowym impulsem choć raczej z punktu widzenia dłuższego terminu mogą natomiast okazać się zapowiedzi podwyższenia ratingu dla polskiej gospodarki, co z kolei może skutkować zasileniem naszego rynku przez zachodni kapitał.Z technicznego punktu widzenia natomiast ważne jest, by nie doszło do przełamania średnioterminowej tendencji wzrostowej, a więc utrzymanie wartości indeksu powyżej 15 000 pkt.

.