TKM

Ludzie podróżują z rozmaitych powodów, ale głównie dla przyjemnościalbo z konieczności. Wyjeżdżają za chlebem, ale i na wakacje, czasem do rodziny, niekiedy- na wczasy. Do naszej stolicy przybywają ludzie zasadniczo tylko w dwu celach - jedni chcą ją zwiedzić, poznać, odkryć dla siebie. Drudzy przyjeżdżają, by zrobić interes, kupić, sprzedać, zdobyć. Aby coś załatwić. Jeśli przyjeżdżają samotnie, to załatwiają dla siebie albo rodziny, albo dla znajomych. Coraz częściej jednak obserwuje się w Warszawie wizyty zbiorowe. Nie wycieczki, nie pielgrzymki, ale właśnie zbiorowe załatwianie.Rolnicy próbują załatwić sprawę cukru. Korzystają przy tym z podstawowych narzędzi marketingowych - na przykład rozdają przechodniom torebki z cukrem.Pielęgniarki i położne przyjeżdżają do stolicy głodować. Nie dla zbicia wagi, o nie, lecz dla załatwienia sprawy całego środowiska. Chcą niewiele, z ich punktu widzenia, proszą bowiem, by ich płace były równe półtorej średniej krajowej. Inna jest, oczywiście, optyka budżetu, który tę średnią mnoży przez liczbę pielęgniarek i wtedy minister finansów pokazuje ministrowi pracy dno skarbonki.Minister finansów to warszawiak najczęściej wspominany przez podróżnych, odwiedzających Warszawę. Do niego skierowali swoje kroki przybywający do stolicy górnicy, którzy udali się pod Ministerstwo Finansów i skuli je łańcuchami. Stwierdzili przy tym, że mają dość łańcucha, by skuć jeszcze inny gmach. Nie chcieli jednak ujawnić, o który budynek publiczny im chodzi, jak mówił ich szef - nie mogli ujawnić strategii.Górnicy żądają wypłaty odpraw, które zostały wstrzymane, gdyż zarządy spółek zaczęły ostatnio - zapewne w porozumieniu ze związkami zawodowymi - doliczać godziny nadliczbowe do podstawy obliczania owych odpraw. I nadliczbowy czas pracy zaczął się tak rozciągać, że w kasie, z której idą pieniądze na odprawy, znów wyjrzało denko. Minister finansów rozłożył ręce.Górnicy mają jeszcze jeden pomysł: domagają się interwencyjnego skupu węgla przez państwo. Myślę, że po interwencyjnym skupie zbóż i mięsa wieprzowego, a może też - cukru, czas rzeczywiście interweniować na innych rynkach i, obok interwencyjnego skupu węgla, państwo musi przygotować się teraz do interwencyjnego skupu karabinów maszynowych, traktorów, śmigłowców, a kto wie czy nie wyrobów tekstylnych. Na pewno nie musi jednak interweniować na rynku rozumu, w tej sferze deficyt jest uderzający.Kłopot z węglem polega też na tym, że jego eksport jest zagrożony - Wielka Brytania oskarża Polskę o dumpingowe ceny sprzedawanego na tamten rynek węgla, natomiast nasi górnicy, ze swej strony, starają się zablokować przywóz do Polski węgla z Ukrainy, znacznie tańszego niż ten wydobywany na Śląsku. Czy jego ceny są dumpingowe czy nie, trudno rozstrzygnąć. Z ewentualnego zakazu korzyść odniosą górnicy, ale nie będą z tego zadowoleni rolnicy z województw wschodnich, tych najbiedniejszych, którzy tylko owo tanie paliwo byli w stanie kupować. Jak przymus kupowania droższego węgla, czyli rezygnacja z węgla w ogóle, wpłynie na ich nastroje, pokaże się wkrótce. Może ujawni się to pod tym samym ministerstwem, które tym razem rolnicy nawiedzą, tyle że z łańcuchami krówskimi.Górnicy wdarli się do lokalu ministra Komołowskiego i przyłączyli się, jak mniemam, do pielęgniarek i położnych. Na wszelki wypadek straż ministra nie dopuściła do gmachu dziennikarzy. W obawie, że dołączą? Dziennikarze zatem nie dołączyli, natomiast przybyli okupować gmach delegaci zbrojeniówki. Minister Komołowski ma szczęście, że urzęduje w dużym lokalu; jeszcze trochę miejsca dla potrzebujących darmowych noclegów w stolicy zostało. Co zaś do górników, to powinni zapytać o pieniądze z budżetu, bez sensu wydane na budowę kopalni Budryk. Ujawnił to ostatni raport NIK. Nie chodzi tu o błahą kwotę, bo o miliard złotych...Teraz już więc dwa gmachy publiczne są wyłączone. W finansach urzędnicy nie są w stanie liczyć pieniędzy dla budżetówki, a na Brackiej - opracowywać reform społecznych. Jak tak dalej pójdzie, to ministrowie będą mogli spotykać się ukradkiem w Ogrodzie Ujazdowskim, a w czasie deszczu - w Muzeum Narodowym.

PIOTR RACHTAN