Praktyczne spojrzenie
W czwartkowym numerze PARKIETU przeczytałem felieton pana Aleksandra Wekslera z cyklu "Okiem sceptyka" pt. "Jeden krok do przodu, jeden krok w tył". Zawsze uważnie czytam ten cykl, gdyż bardzo często sygnalizowane są tam problemy, które nigdy nie powinny wystąpić, a jednak - jak się okazuje - występują.Tym razem abstrakcja dosięgła szczytu. Przepraszam za, być może, zbyt osobisty ton, ale - Panie Aleksandrze - dlaczego jeszcze nie rzucił Pan domu maklerskiego, który próbuje robić Panu taką wodę z mózgu? Jak rozumiem, informacje o treści rozporządzenia Rady Ministrów, które określa warunki działania domów maklerskich, otrzymał Pan właśnie stamtąd? Aż się za głowę złapałem, jak bardzo wprowadzono Pana w błąd. Klient nie musi śledzić wszystkich zmian w przepisach - płaci za to swojemu domowi maklerskiemu, który ma go rzetelnie informować, a nie zasłaniać się rzekomymi ograniczeniami.Już pierwsze zdanie jest nieprawdziwe. Rozporządzenie wcale nie wchodzi w życie 1 lipca, ponieważ obowiązuje już od 1 stycznia. A więc od pół roku domy maklerskie mogą działać zgodnie z nowymi zasadami. Ponieważ jednak zmiany są bardzo istotne, Rada Ministrów dała domom maklerskim pół roku na dokonanie zmian w regulaminach. A więc od 1 stycznia już można tak działać, a od 1 lipca - trzeba będzie.Dalej mamy już pełną dezinformację. Nowe rozporządzenie nie dość, że nie zablokowało możliwości składania zleceń z odroczoną płatnością, to jeszcze znacznie rozszerzyło swobodę działania domów maklerskich i ich klientów. Do tej pory bowiem nie można było sprzedać papierów wartościowych przed uregulowaniem płatności - obecnie zakaz ten został usunięty. Co prawda, rozporządzenie pozwala na sprzedaż takich papierów, jednak Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych nie zdążył zmienić swoich regulacji i nadal wymaga bezwzględnego ich blokowania, choć nie ma to żadnego umocowania w rozporządzeniu.Oprócz znanych nam zleceń z odroczoną płatnością, dopuszczone zostały jeszcze trzy inne formy składania zleceń bez pełnego pokrycia. W skrajnym przypadku można przyjąć od klienta zlecenie kupna (i je zrealizować) nawet wtedy, gdy nie ma on żadnych środków na rachunku. Oczywiście, konieczne jest wtedy wzajemne zaufanie, a klient powinien wykazać swoją wiarygodność, zgodnie z kryteriami opracowanymi przez dom maklerski. Myślę, że po tych wyjaśnieniach wymóg określenia maksymalnego limitu nie jawi się już tak demonicznie - w końcu druga strona transakcji musi mieć jakieś gwarancje terminowego otrzymania zapłaty. Skoro dom maklerski gwarantuje swoim partnerom rozliczenie transakcji, to musi mieć na to jakieś środki. Może to jest przyczyną, że przyznano Panu tak niski limit?Na koniec problem przekazywania do KPWiG codziennych raportów z przeprowadzonych transakcji. Zapewniam Pana, że taka bzdura nie istnieje (choć opisywałem kiedyś inny urząd, który tego wymaga, na szczęście nie od domów maklerskich). Domy maklerskie muszą przekazywać raporty miesięczne, jednak opisują tylko dane zbiorcze, a nie poszczególne transakcje. Owszem, w przypadku przekroczenia limitu należy informację o tym przekazać od razu, ale jest to sytuacja wyjątkowa, a nie codzienna.Ja już od dawna stosuję zdrową zasadę: jeśli ktoś mi mówi, że przepisy zmuszają do jakiegoś kompletnego idiotyzmu, to proszę o pokazanie tych przepisów. Jakoś dziwnie się składa, że po chwili problem znika.
Krzysztof Grabowski
prezes Związku Maklerów i Doradców
Tekst stanowi wyraz osobistych poglądów autora