Doskonałe nastroje, jakie dominują na GPW w ostatnim czasie, pomogły dotrzeć głównym indeksom giełdowym do bardzo newralgicznych poziomów, co znacząco podwyższa ryzyko inwestycyjne oraz prawdopodobieństwo wystąpienia już w najbliższym okresie korekty trwających wzrostów. Optymistyczny przebieg wczorajszej sesji nie ujawnił, być może, wielu symptomów nadchodzącego przesilenia, ale niepokojący może wydawać się fakt zawężania liczby spółek, powodujących wzrost rynku, a także powtarzające się w przypadku różnych walorów silne wzrosty, dla których trudno doszukać się innego uzasadnienia poza spekulacyjnym. Uwzględniając kapitalizację spółek, które w głównym stopniu przyczyniły się do wykreowania ostatniej zwyżki, najbardziej wiarygodnym wskaźnikiem pomocnym przy prognozowaniu koniunktury w krótkim terminie, wydaje się WIG20. Niestety, techniczny obraz tego indeksu pozwala oszacować jego potencjał wzrostowy zaledwie na kilka procent, co w najbliższym okresie może znacznie osłabić popyt na walory, które reprezentuje. Coraz wyraźniejsza staje się także malejąca dynamika sektora bankowego, który pełnił rolę lidera w trwającym trendzie wzrostowym. Dodatkowo znaczące zwyżki, jakie stały się udziałem największych banków, znajdujące początkowo pełne uzasadnienie w zainteresowaniu ich akcjami zagranicznych inwestorów branżowych, nie tylko doprowadziły do czasowego przewartościowania wybranych walorów, ale ostatnio zaczynają przypominać "spekulacyjną sztafetę", co także trudno uznać za sygnał o charakterze wzmacniającym panującą tu tendencję. Równie trudno o jednoznaczną ocenę innego sygnału, jakim były piątkowe transakcje pakietowe. Uwzględniając ich skalę, a przede wszystkim renomę spółek, które zmieniły właściciela, bardzo prawdopodobny staje się w nich udział poważnego inwestora zagranicznego, zwiększającego bądź redukującego udział polskich akcji w portfelu.
.