Faxem z Gdańska
Papież Jan Paweł II mówił ciepło o polskich reformach, ale nie pomógł obecnemu rządowi, który dźwiga ciężar reform. Notowania rządu są niskie, jak nigdy dotąd. W części jest to zawinione, ale w części niesprawiedliwe. Niesprawiedliwe jest to, iż w krótkiej, dziesięcioletniej historii naszej transformacji, bardziej politycznie opłacalne jest zaniechanie reform a la SLD/PSL, aniżeli ich podejmowanie przez ekipy solidarnościowe. Lekcja roku 1993 - paradoks wygrywających reform i przegrywających reformatorów - inspirowała styl rządzenia w czteroleciu 1993-97, który polegał na trwaniu władzy i odkładaniu na później tego, co niewygodne. Koalicja AWS/UW wyrzekła się tej wygody w imię odpowiedzialności, czyli oczywistej potrzeby nadrobienia zmarnowanego czasu. Nie był to jednak polityczny masochizm. Nie zakładano z góry, by bohatersko polec na polu reform.Gorszy niż zakładano bilans rządu odzwierciedla nie tylko nieuchronne koszty zmiany terytorialnej i przebudowy usług społecznych, ale także błędy własne. Nie broni się, pomimo upływu czasu, źle przygotowana rewolucja w służbie zdrowia, a reformy mają o tyle sens, o ile stopniowo poprawiają sytuację i racjonalizują obieg pieniędzy w danej dziedzinie. Tu zaś perspektywy na drugie półrocze 1999 r. są niepewne, a dodatkowym źródłem niepokoju jest stan przygotowania reformy oświatowej. Im bliżej 1 września, tym mniej optymizmu, a więcej prognoz ostrzegawczych. Sądzę, iż rząd Buzka wyczerpał limit przełomowych zmian, jakich można dokonać w ciągu jednej kadencji. Teraz powinien odpowiedzieć na społeczne zapotrzebowanie elementarnej stabilizacji. Na pewno zaś został wyczerpany limit karygodnych błędów, które frustrują poszczególne środowiska. Przypomnę ten czarny serial. Najpierw dotknięto organizacje pozarządowe, w wyniku niefortunnego sformułowania art. 118 ustawy o finansach publicznych. Potem okazało się, że zginęły gdzieś pieniądze, na które czekają beneficjenci pomocy społecznej. Dawni właściciele i ich spadkobiercy odwrócili się od rządu, daremnie czekając na obiecaną ustawę reprywatyzacyjną. Niedawno rząd spowodował spore zamieszanie wśród organizatorów specjalnych stref ekonomicznych i potencjalnych inwestorów. W tym tygodniu ruszyły na Sejm środowiska osób niepełnosprawnych i zakładów pracy chronionej, które boją się o przyszłość 210 000 miejsc pracy po reformie podatkowej i nie znajdują odpowiedzi na swe niepokoje. Powtarzam, czteroletni limit błędów w zakresie socjotechniki rządzenia został wyczerpany. Trzeba teraz starannie kalkulować skutki polityczne każdego następnego ruchu. Nie nadrobi się tego wysoką frekwencją polityków prawicy podczas spotkań Papieża Jana Pawła II z rodakami. Jeździli wytrwale za Papieżem, a notowania rządu ponownie się pogorszyły...
JANUSZ LEWANDOWSKI