Specjalne strefy ekonomiczne

Po anulowaniu prośby Ministerstwa Gospodarki o wstrzymanie rejestracji nowych firm, w specjalnych strefach ekonomicznych rozdzwoniły się telefony. Inwestorzy chcą zdążyć przed końcem 2000 r.

- Okazuje się, że błędy ministerstwa można przekuć na sukces. W ciągu dnia dzwoni przeciętnie dwóch inwestorów, którzy chcą umawiać się na poważne rozmowy. Prośba ministerstwa o niewydawanie zezwoleń była doskonałym chwytem public relations - śmieje się Krzysztof Krzysztofiak, prezes krakowskiego Technoparku. Ujawnił on PARKIETOWI, że prawdopodobnie za kilka dni wyda zezwolenie na inwestycje amerykańskiej firmie Donnelly, która chce wybudować w Krakowie drukarnię za 60 mln USD, natomiast po wakacjach będzie gotowe zezwolenie dla Motoroli, która za 25 mln USD zamierza stworzyć centrum software'owe. Inwestycjami w Technoparku zainteresowane są spółki zajmujące się automatyką i produkcją urządzeń dla telekomunikacji.Prawdziwy najazd inwestorów przeżywa Legnicka SSE. - Prowadzimy rozmowy z 11 firmami, z czego dwie są polskie - powiedział PARKIETOWI Roland Kacperski, dyrektor Departamentu Rozwoju LSSE. Zainteresowani to spółki z branży metalowej, motoryzacyjnej, spożywczej i materiałów budowlanych. R. Kacperski jest przekonany, że do końca 2000 r. zarząd legnickiej strefy sprzeda inwestorom 100% terenu. Zdaniem R. Kacperskiego, prośba wiceministra Tadeusza Donocika o wstrzymanie wydawania nowych pozwoleń dla inwestorów bardzo szybko obiegła świat. - Już następnego dnia zadzwoniła do nas zaniepokojona firma z USA. Informacje o zmianach przepisów dotyczących inwestowania w polskich strefach pojawiły się bowiem w amerykańskiej prasie gospodarczej - powiedział R. Kacperski.Wzmożone zainteresowanie inwestorów obserwuje też Teresa Orczykowska, kierownik Działu Marketingu i Rozwoju SSE EURO PARK Mielec. - Pismo ministra Donocika wywołało nieco szumu, ale nie podważyło zaufania do nas ze strony firm już obecnych w strefie - mówi T. Orczykowska. Inwestycjami w Mielcu zainteresowanych jest kilka kolejnych firm, w tym dwie polskie (z branży motoryzacyjnej i budownictwa). Większość powierzchni strefy to lotnisko, na którym nie da się wybudować żadnej fabryki. Z pozostałej części inwestorzy wykupili już ok. 60% terenu.W lipcu zostaną prawdopodobnie wydane dwa kolejne pozwolenia dla inwestorów w Katowickiej SSE. Zainteresowane są firmy niemiecka (branża budowlana) i polska (tworzywa sztuczne). Zdaniem pracowników KSSE, jeszcze nie można stwierdzić, czy decyzja o wydawaniu nowych pozwoleń tylko do końca 2000 r. wpłynie na szybszy napływ kapitału do strefy. Dotychczas KSSE zagospodarowała 40% powierzchni w czterech podstrefach, z czego najwięcej w tyskiej i gliwickiej.- Prowadzimy negocjacje z kilkoma firmami. Mamy nadzieję, że z 3-5 z nich rozmowy uda się sfinalizować jesienią - powiedziała PARKIETOWI Natalia Bartoszewicz, kierownik Działu Marketingu i Promocji Wałbrzyskiej SSE, dodając, że chodzi zarówno o kapitał polski, jak i zagraniczny z branży motoryzacyjnej, metalowej i wyrobów budowlanych. - Inwestorzy, którzy dotąd zwlekali z decyzjami, teraz chcą przyspieszyć negocjacje - twierdzi N. Bartoszewicz. Wałbrzyska SSE została dotychczas zagospodarowana w ok. 30%, jednak w podstrefach dzierżoniowskiej i kłodzkiej nie ma już prawie miejsca dla nowych inwestorów. Japoński koncern samochodowy Toyota, który kilkanaście dni temu oficjalnie przyznał, że chce inwestować w WSSE, prawdopodobnie zbuduje fabrykę skrzyń biegów w podstrefie wałbrzyskiej.Na mocy rozporządzenia rządowego, strefa wałbrzyska ma zmienić swoje granice. Według N. Bartoszewicz, korekty te nie spowodują jednak - jak wcześniej informowano - zmiany powierzchni strefy (łącznie 256 ha). W tej chwili część strefy (np. w Nowej Rudzie) położona jest na zbyt nachylonych zboczach górskich, co nie odpowiada inwestorom.

GRZEGORZ BRYCKI