Okiem sceptyka

Za każdym razem, gdy ma nastąpić obniżenie stóp procentowych, ożywają nadzieje, że środki z lokat trafią na GPW. Jak na razie tego nie widać i chyba nie dzieje się tak bez przyczyny.W ciągu ostatnich lat inwestowanie na giełdzie mocno się skomplikowało. To już nie jest ta GPW z okresu Wielkiej Hossy, gdy notowanych było dwadzieścia kilka spółek i praktycznie na każdym papierze dało się zarobić, niezależnie od tego, kiedy otworzyło się pozycję i kiedy ją zamknęło. Teraz na GPW są ponad dwie setki spółek i sam łapię się na tym, że systematycznie śledzę notowania około dwudziestu, mimo że codziennie poświęcam temu sporo czasu. Zawodowy analityk z zespołu analiz i doradztwa domu maklerskiego też ogranicza się do jednego sektora i na ogół jest to nie więcej niż pięć do dziesięciu spółek.Coraz więcej domów maklerskich ma w swojej ofercie zarządzanie portfelem, bezpłatne rekomendacje, rekomendowany portfel. Nie oznacza to wcale, że te propozycje są adresowane do każdego klienta, chcącego inwestować na GPW. W przypadku zarządzania portfelem jego minimalna wartość to na ogół nie mniej niż 50 tysięcy, bezpłatne rekomendacje kierowane są do tzw. inwestorów profesjonalnych. W CDM Pekao SA status inwestora profesjonalnego uzyskuje się przy kwartalnych obrotach nie mniejszych niż 150 tysięcy, w BM BPH opracowania analityków można dostać bezpłatnie, pod warunkiem wypracowania w miesiącu prowizji wyższej niż 600 zł. Przy wartości pojedynczego zlecenia rzędu 2500 zł oznacza to miesięczny obrót rzędu 30 tys., dla większych zleceń będzie to odpowiednio więcej.Ciekawą propozycją dla niezbyt zasobnego inwestora może być rekomendowany portfel, chociażby ten oferowany przez BM BPH za 250 zł miesięcznie. Schody zaczynają się w chwili, gdy przeliczymy łączne koszty zarządzania portfelem.Załóżmy, że dysponujemy kwotą 10 tys., rekomendowany portfel składa się z pięciu papierów, poszczególne akcje w portfelu będą zmieniane nie częściej niż raz na pół roku. W ciągu roku zapłacimy 3000 zł za rekomendacje i ok. 700 zł z tytułu prowizji.Aby pokryć same koszty zarządzania, zwrot z portfela musiałby przekraczać 37%. Dla portfela wartości 25 tysięcy wygląda to już lepiej, łączne koszty zarządzania wyniosą tylko ok. 17% jego wartości.Czy dla kogoś, kto dysponuje oszczędnościami rzędu dziesięciu czy dwudziestu tysięcy jest to oferta atrakcyjniejsza od lokaty bankowej lub zakupu obligacji Skarbu Państwa? Chyba nie i dlatego nie będzie inwazji drobnych ciułaczy na GPW.

Aleksander Weksler