Co lepsze aktywa
W piątek odbyło się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Universalu. Jako akcjonariusz spółki postanowiłem skorzystać ze swoich praw i w tym zgromadzeniu uczestniczyć. Zacząłem od wizyty w biurze maklerskim. Wypełniłem standardowy wniosek o wydanie świadectwa depozytowego i zostawiłem pracownicy biura. Dwa dni później (centrala biura znajduje się poza Warszawą) zgłosiłem się po odbiór odpowiedniego dokumentu i dowiedziałem się, że na moim rachunku inwestycyjnym nie ma żadnej akcji Universalu. Dokładniej, że nie mam tej jednej akcji, którą miałem.Zafrasowałem się. Pytam, jak to możliwe. Kupiłem jedną akcję na poprzednie walne (za 8 złotych) i już wówczas odebrałem świadectwo depozytowe. I nie sprzedałem tej akcji. Pracownica biura zaczęła tłumaczyć, że spółka została wycofana z giełdy i powinienem zwrócić się bezpośrednio do spółki. Wówczas przypomniałem jej przypadek Wedla - akcję w formie materialnej mogłem odebrać po przedstawieniu w spółce świadectwa depozytowego wydanego w biurze maklerskim (wisi teraz na ścianie).Na szczęście biuro maklerskie znajduje się niedaleko siedziby Universalu. Tam dowiaduję się, że muszę otrzymać zaświadczenie, iż 16 czerwca posiadałem akcję spółki. Z tą datą KDPW zażądał wycofania akcji z rachunków inwestycyjnych, gdyż papiery wycofane z obrotu publicznego nie mogą być zdeponowane na rachunkach inwestycyjnych. 17 czerwca listy akcjonariuszy zostały przesłane do Depozytu.Ponowna wizyta w biurze maklerskim i ponowne tłumaczenie pani oraz pani z centrali, że potrzebuję odpowiedniego zaświadczenia. W końcu udało mi się je uzyskać. Nie udało mi się natomiast uzyskać odpowiedzi na pytanie, dlaczego biuro maklerskie nie poinformowało mnie o tym, że akcje "znikają" z rachunku. Na to pytanie nie potrafiły również odpowiedzieć inne biura maklerskie. Dzień później z odpowiednim dokumentem (ksero z centrali z pieczątką POK-u) udałem się do spółki. Tam na podstawie tego dokumentu i dowodu osobistego zostałem zarejestrowany w księdze akcyjnej i wydano mi świadectwo depozytowe. Dowiedziałem, że na podstawie tego dokumentu mogę tę akcję sprzedać.W piątek odbyło się WZA. Na sali siedziało 22 akcjonariuszy. Stosunek głosów 10 mln do 100 tys. przesądzał o wszystkim. Warto odnotować udaną socjotechniczną zagrywkę prowadzącego. Zaproponował wspólną dyskusję poświęconą sprawozdaniu zarządu, rady nadzorczej oraz wynikom spółki. Zaczęła się dyskusja. Głosu nie zabrał nikt. Po minucie ciszy prowadzący zapytał, czy możemy głosować kolejne uchwały walnego.Kiedy miało się rozpocząć głosowanie nad udzieleniem skwitowania zarządowi mniejszościowi akcjonariusze nie wytrzymali. Jak to, prezes nic nie powie o tym, jaka jest sytuacja spółki oraz o jej perspektywach? Padły dość ostre słowa, że spółką powinien zająć się prokurator, że zarząd powinien mieć więcej pokory wobec akcjonariuszy, którzy spółkę utrzymywali swoimi pieniędzmi. Prowadzący zapytał wówczas, czy prezes chce coś powiedzieć. Ten powiedział: "Nie dyskutujemy - głosujemy".Wkrótce porządek obrad został wyczerpany. Na koniec prezes poprosił o głos. Wstała pani zarządzająca finansami spółki. Jej wypowiedź trwała minutę. Usłyszałem o tym, że spółka miała nadzieję, że zawiera dobre kontrakty, jednak i ją dotknęły kryzysy, że odzyskuje teraz trudne należności, a jej atutem jest dobre rozeznanie w rynku i dobre kontakty. Teraz zarząd robi wszystko, żeby wyprowadzić Universal na prostą. Z materiałów dostarczonych przez spółkę wynika, że 1999 rok zamknie jeszcze stratą w wysokości 4,6 mln zł. Ale w 2000 roku wypracuje 8,4 mln złotych zysku, a w 2001 już 37,7 mln zł. W tej samej tabeli, o dziwo, poinformowano, że ubiegły rok zamknięto zyskiem w wysokości 37,5 mln zł.
ARTUR SIERANT