Wczorajsza sesja przyniosła na głównym parkiecie wzrost notowań większości walorów, który można potraktować jako reakcję na dynamiczną przecenę ze środy. Sam przebieg notowań nie wskazuje jednak na znaczniejsze ożywienie i przejście byków do kontrataku, lecz sugeruje raczej nastanie wakacyjnej atmosfery, czego dowodem może być chociażby poziom obrotów na wspomnianym parkiecie, niewiele przekraczający 100 mln zł. Można zatem przyjąć, że po emocjach związanych ze spekulacjami na temat ewentualnych fuzji i przejęć, uczestnicy rynku wydają się trochę zmęczeni, a po opublikowaniu nie najlepszych danych dotyczących stanu gospodarki również być może nieco zniechęceni. Rynek oczekuje tym samym na kolejne istotne i bardziej jednoznaczne sygnały, a tego nie można do końca powiedzieć o ostatnich raportach rodzimych instytucji opiniotwórczych. Z jednej bowiem strony eksperci Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową sugerują, że mają szansę sprawdzić się założenia rządu dotyczące podstawowych wskaźników ekonomicznych, w tym te odnoszące się do deficytu budżetowego, natomiast z drugiej strony, dosyć groźnie zabrzmiały zastrzeżenia Rady Polityki Pieniężnej o brak przejrzystości w polityce fiskalnej połączone z obawą, zwłaszcza o wykonanie budżetu. Pozytywnym symptomem nie stała się również - korzystna szczególnie dla banków, choć jak się wydaje wcześniej zdyskontowana - decyzja o obniżeniu poziomu rezerw obowiązkowych, natomiast słabsza od oczekiwanej dynamika wzrostu produkcji przemysłowej znalazła swe odbicie w niezbyt zadowalających wynikach finansowych spółek. Jeśli dodamy do tego spadkowo-korekcyjny charakter rozwoju koniunktury na głównych rynkach światowych, to wydaje się, że kolejne sesje mogą nie różnić się zasadniczo od wczorajszej.

.