Co mnie zastanawia
W minioną środę 36-letni mieszkaniec Wilczej Góry spowodował wypadek samochodowy. Na szczęście niegroźny. We krwi miał 5,19 promila alkoholu. Według fachowców dawka śmiertelna to 4,5 promila. Pan komisarz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej w Katowicach powiedział: "zachowywał się spokojnie i bez problemu można było się z nim porozumieć, nie było więc potrzeby umieszczania go w izbie wytrzeźwień". Zdaniem policjantów, po odebraniu mu prawa jazdy i samochodu "spokojnym krokiem udał się pieszo do domu". Horror! Okazuje się, że kierowca może mieć dowolnie wysoką zawartość alkoholu we krwi - jeśli tylko zachowuje się spokojnie i w miarę przytomnie odpowiada na pytania, może sobie spokojnie iść do domu. Za jakiś czas jego sprawa trafi pewnie do kolegium. Zapłaci niewielką grzywnę, zabiorą mu prawo jazdy, pewnie na rok (był przecież spokojny). Skutki takiego traktowania pijanych kierowców są ogólnie znane, często niestety tragiczne. Dopiero, gdy są ofiary, sprawa staje się poważna i kara surowa. Ale wtedy jest już za późno.Co to ma wspólnego z rynkiem kapitałowym? Nietrudno się domyśleć. Na szczęście na naszym rynku obyło się (na razie) bez wielkich afer, choć przymierzając do jego skali, można by wymienić sprawę Banku Śląskiego, poznańskiej "spółdzielni" czy wreszcie Elektrimu. Po ponad pięciu latach sąd zajął się sprawą manipulacji kursem akcji Banku Śląskiego, od czasu ujawnienia afery manipulowania kursami przez grupę poznańskich "spółdzielców" minęły właśnie niedawno dwa lata. Postępowania w wielu drobniejszych sprawach zostały umorzone. Nie tylko ze względu na trudności w udowodnieniu winy, ale także z powodu "małego stopnia społecznego niebezpieczeństwa". Jako żywo przypomina to pobłażliwość policjantów wobec pijanego kierowcy. Przecież to tylko drobna stłuczka. Poczekajmy na kraksę. Z pamięci byłbym w stanie wymienić cztery przypadki skazania przez sąd za przestępstwa giełdowe. O ile się nie mylę, najwyższy wyrok wynosił 1,5 roku więzienia. W zawieszeniu. Najbardziej narażeni na kary są maklerzy. Rzadko zarzuty stawiane są inwestorom. Wiele spraw charakteryzuje się rzeczywiście niską szkodliwością, choć zagrożone są dość surowymi karami grzywny i pozbawienia wolności. Do najgroźniejszych i najbardziej szkodliwych zalicza się manipulacje kursami akcji oraz wykorzystywanie informacji poufnych. Jednak w tych przypadkach nasze organa ścigania i wymiar sprawiedliwości mają najmniej sukcesów. O tym zaś, że tego typu przestępstwa nie należą na naszym rynku do rzadkości, przekonani są nie tylko inwestorzy, ale także prokuratorzy. Oczywiście, należy tu wspomnieć o tym, jak trudne jest ich wykrywanie i przygotowanie materiału dowodowego, umożliwiającego skierowanie sprawy do sądu. To wszystko prawda. Na rynkach rozwiniętych najwięksi aferzyści giełdowi uprawiali swój proceder przez kilka lat, zanim zostali przyłapani, dochodzenia zaś i procesy również ciągną się latami. Okazuje się jednak, że mimo ogromnej wiedzy, doświadczenia i przebiegłości przestępców, można ich skutecznie ścigać i skazywać, choć skuteczność ta nie jest oszałamiająca. W ubiegłym roku w Niemczech wszczęto 1800 spraw dotyczących wykorzystywania informacji poufnych, z czego zaledwie 16 trafiło do sądu.Aresztowania podejrzanych w sprawach przestępstw giełdowych są na świecie na porządku dziennym, niezależnie od tego, czy jest to szeregowy makler, szef firmy czy prezes banku i oczywiście niezależnie od tego, że zachowuje się spokojnie i mógłby piechotą udać się do domu. Słynny Michael Milken został skazany na 10 lat więzienia (groził mu wyrok 28 lat), Nick Leason na 6,5 roku, Ivan Boesky na 3 lata, Denis Levin na 2 lata. Bez zawieszenia, choć żaden z nich nie odsiedział całej kary.W gruncie rzeczy nie chodzi tu nawet o surowość kary, szczególnie pozbawienia wolności, choć sądy skazujące tych wielkich aferzystów argumentowały, że chodzi o przestrogę dla innych i ochronę rynku przed nielegalnymi działaniami. Nie wierzę w skuteczność tpu odstraszania, a praktyka moje wątpliwości wydaje się potwierdzać. Jednocześnie jestem przeciw umarzaniu spraw ze względu na ich niewielką szkodliwość, podobnie jak przeciw nietrzeźwym kierowcom spokojnie udającym się do domu. Pobłażliwość w obu tych dziedzinach prowadzi do poczucia bezkarności.
ROMAN PRZASNYSKI