Faksem z Gdańska
Środowisko rynku kapitałowego nie lubi rewolucji podatkowych. Żadne środowisko gospodarcze tego nie lubi, ale w rejonie giełdy panuje szczególne uczulenie. Z prostego powodu. Jeśli zmiana - i to na gorsze - zwiastuje koniec okresu ochronnego, czyli zwolnień podatkowych usprawiedliwionych młodością rynku kapitałowego. Jak dotąd, wszystkie podchody fiskusa pod giełdę zostały zwycięsko odparte.Teraz ta nieuchwytna perspektywa opodatkowania zamieniła się w konkret. Wiemy już, kiedy fiskus zamierza dopaść giełdę i w jakiej wysokości. Ma to nastąpić od 1 stycznia 2003 r. Dochody ze sprzedaży akcji i jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych mają być objęte podatkiem, wedle ogólnie obowiązującej skali PIT, odsetki zaś od wkładów bankowych - podatkiem zryczałtowanym w wysokości 5%. Pretekstem jest zalecenie Unii Europejskiej, które nie stało się jeszcze dyrektywą, ale wyraża zamiar Brukseli, by narzucić krajom członkowskim opodatkowanie dochodów kapitałowych.Uznaję odroczoną w czasie nieuchronność wkroczenia podatków na teren rynku kapitałowego i oszczędności bankowych. Celowo odroczoną, gdyż teraz trzeba w Polsce nadal pracować nad wciąż niezadowalającą skłonnością do oszczędzania i trzeba pielęgnować rynek giełdowy, istniejący od roku 1991. Ale nie ma zgody na łamanie zasady neutralności podatków, a taki jest sens propozycji Ministerstwa Finansów. Odmienne potraktowanie lokat bankowych i inwestycji kapitałowych rzuca się w oczy. Odróżniam bezpieczną i pasywną lokatę w banku od zaangażowania w grę giełdową, będącą specyficzną formą działalności gospodarczej, ale już różnica między lokatą bankową i lokatą w funduszu inwestycyjnym w żaden sposób nie uzasadnia rażącej rozpiętości w ciężarach podatkowych. Zapowiedź resortu finansów na rok 2003 kładzie się cieniem na perspektywy rozwoju polskiego rynku kapitałowego - w czasie gdy Polacy będą mieli szeroką swobodę lokowania pieniędzy w kraju i za granicą.Jakąś nadzieję dał wiceminister Rudowski, zapowiadając w "Rzeczpospolitej" (23 lipca), że resort finansów zauważył problem i zaproponuje zrównanie podatkowe dochodów z akcji, jednostek uczestnictwa i odsetek bankowych. Jeśli tak, to oczywiście ryczałt, bo perspektywa wypełniania comiesięcznego PIT-u przez inwestorów giełdowych jest dość niepokojąca. Na razie inni przedstawiciele resortu, dociskani w Sejmie, nie potwierdzili zmiany stanowiska. Niemniej wymuszenie tej zmiany jest świętym zamiarem wszystkich osób i środowisk zainteresowanych pomyślnym rozwojem naszego rynku kapitałowego. Zobaczymy, jak to pójdzie po wakacjach, bo w sierpniu parlament również robi sobie przerwę.
JANUSZ LEWANDOWSKI