Zwyżkę krajowego rynku akcji rozpoczętą na czwartkowej sesji należy - jak sądzę - uznać za ruch powrotny do przełamanej na początku tygodnia 10-miesięcznej linii trendu wzrostowego. Przebywa ona obecnie dokładnie na wysokości ostatniego lokalnego maksimum WIG-u z początku miesiąca (17 098 pkt.) i stanowi opór, którego przełamanie w obecnych warunkach trzeba uznać za skrajnie nieprawdopodobne. Rosnąca w tempie 5 proc. na miesiąc linia - przez poprzednie 10 miesięcy stanowiąca wsparcie, od początku tego tygodnia stanowiąca opór - w październiku znajdzie się na poziomie wieloletniego maksimum WIG-u ustanowionego 11.03.1998 r. na poziomie 18 582 pkt. Sądzę, że można wtedy liczyć na zakończenie na tym rekordowym poziomie jeszcze jednego - tym razem znacznie większego niż obecny - ruchu powrotnego. Zanim jednak można będzie mówić o jego rozpoczęciu, nasz rynek powinien nadal pozostawać w obrębie rozpoczętej 12 lipca korekty. Jej zasięg zależeć będzie z jednej strony, od ostatecznej skali reakcji globalnego rynku na oczekiwaną już powszechnie kolejną podwyżkę stóp procentowych FED, z drugiej zaś strony, od jakości krajowych statystyk makroekonomicznych, które dotyczyć już będą wyników drugiego półrocza, z którego nadejściem od wielu miesięcy wiązano powszechne nadzieje. Jak na razie, opublikowane w środę dane na temat produkcji przemysłowej w Niemczech za czerwiec (-1,3 proc. w stosunku do VI 1998 r.), w żadnej mierze nie wskazują na to, że w drugiej połowie roku Niemcy mają szczery zamiar zabrać się do pracy uruchamiając tym samym popyt importowy, który mógłby zostać wykorzystany przez nasz przemysł. Niestety, opóźnienie ożywienia gospodarczego w UE jest już na tyle duże, że do czasu kiedy na globalnym rynku finansowym, a zaraz potem w realnej gospodarce, dadzą o sobie w pełni znać skutki podwyżek stóp w USA, jego materializacja nie zdoła już, niestety, w znaczący sposób wpłynąć na zredukowanie, tym razem naprawdę niebezpiecznego - poziomu deficytu obrotów bieżących.

.