Korzystniejsze - oferty obcych brokerów

Prowizje pobierane przez zagraniczne biura maklerskie pośredniczące w transakcjach na rynkach terminowych i wymagane od inwestorów depozyty zabezpieczające są korzystniejsze od oferty polskich brokerów. Na rynku pojawiły się już prywatne osoby oferujące pośrednictwo w zawieraniu transakcji na zagranicznych rynkach futures i opcji.Po półtora roku istnienia, rynek futures na WIG20 osiągnął zadowalający poziom płynności. Podczas gdy na początku ub.r. dzienny obrót rzadko przekraczał 50 szt., a liczba otwartych pozycji 200 - dziś wartości te są ok. 10 razy wyższe. Od pewnego czasu aktywność inwestorów utrzymuje się jednak na tym samym poziomie. Po zniesieniu opodatkowania dochodów z gry na rynku terminowym, główną przeszkodą dla jego dalszego rozwoju są opłaty maklerskie.Standardowa prowizja na futures na WIG20 to 35 zł za otwarcie lub zamknięcie pozycji. Koszty KDPW i GPW to 13 zł za kontrakt plus opłaty dla giełdy za terminal. - Na początku istnienia tego rynku jedno z biur arbitralnie ustaliło prowizję na 40 zł. Tak zostało do dziś - powiedział PARKIETOWI Grzegorz Zalewski, analityk DWS. - Według mnie, maksymalna stawka, która może zachęcić inwestorów do gry, to 20 zł za kontrakt - dodał. Dlaczego polskie biura maklerskie nie obniżają prowizji - nie wiadomo.

dokończenie na str. 2

Ustawa o prawie dewizowym zabrania polskim inwestorom gry na zachodnich giełdach terminowych. Na przeszkodzie temu, by Polacy mogli skorzystać z oferty zagranicznych biur internetowych, stoi zakaz posiadania rachunków walutowych w zagranicznych bankach. Instrumenty pochodne nie są zatem dostępne dla polskich inwestorów, nie ma bowiem możliwości prowadzenia depozytu zabezpieczającego dla futures i opcji.Rozwój rynku futures w Polsce jest ograniczany nie tylko przez wysokie prowizje i depozyty zabezpieczające, ale także przez spadek aktywności na rynku kasowym. Z pewnością znalazłoby się u nas sporo chętnych do gry na futures na Dow Jonesa lub DAX-a, które są o wiele bardziej atrakcyjne od naszych pochodnych.Według informacji PARKIETU, na polskim rynku usług brokerskich pojawiły się już osoby, które pośredniczą w zawieraniu transakcji na rynkach zachodnioeuropejskich i amerykańskim. Aby ominąć przepisy prawa dewizowego, które uniemożliwia Polakom inwestycje w zagraniczne instrumenty pochodne, pośrednicy ci deponują odpowiednią kwotę na rachunku dewizowym w Polsce, która jest jednocześnie udostępniana w internetowym biurze maklerskim. W ten sposób, bez łamania polskiego prawa, możliwa staje się gra na zagranicznych opcjach i kontraktach terminowych. Oczywiście,za przeprowadzanie tych transakcji pośrednik pobiera odpowiednie wynagrodzenie. Jego koszty są jednak na tyle niskie, że gra na Chicago Mercantile Exchange, Chicago Board of Trade, Forex Deutschland czy LIFFE jest dla polskich inwestorów atrakcyjna. Opłata amerykańskich internetowych biur maklerskich za zawarcie transakcji round turn (otwarcie i zamknięcie kontraktu) waha się w granicach 12-25 USD (45-170 zł). Za otwarcie i zamknięcie kontraktu na WIG20 polscy inwestorzy płacą ok. 70 zł. Porównując ofertę GPW i CME, wartości aktywu bazowego dla kontraktów na WIG20 i S&P500 mają się jak 1,2:100, a wysokość depozytów zabezpieczających jest ok. 6 razy większa w Polsce niż w USA. Atrakcyjność rynków terminowych w krajach OECD zwiększają też godziny handlu. W przeciwieństwie do GPW rozpoczyna się on wcześniej niż rynek kasowy.

A.Ł.