Walka z praniem brudnych pieniędzy
Głównym instrumentem walki z praniem pieniędzy ma być możliwość kontrolowania niektórych transakcji bankowych - nie tylko gotówkowych, także przelewów. Za takim rozwiązaniem opowiada się Ministerstwo Finansów.
Jeszcze w tym tygodniu Ministerstwo Finansów przekaże Komitetowi Ekonomicznemu Rady Ministrów resztę materiałów dotyczących projektu ustawy o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy - dowiedział się PARKIET w Departamencie Kontroli Skarbowej MF. Wówczas KERM w ciągu kilku tygodni mógłby zająć się projektem, który jest gotowy od końca marca.Pomysł wzbudził na początku roku duże kontrowersje. Niektórzy zarzucali Ministerstwu Finansów, że przygotowuje zamach na tajemnicę bankową. Resort tłumaczył, że już dzisiaj organy kontroli skarbowej mają dostęp do danych z naszych rachunków i nowe prawo niewiele zmieni.Nikt tak naprawdę nie wie, jaka jest skala prania pieniędzy. W 1992 r. szacowano ją na 2-3 mld USD. Wówczas całe "światowe pranie" miało mieć - według tych samych ocen - wartość 300 mld USD. W 1997 r. policja francuska mówiła już o 1,2 bln USD.Główną instytucją, która będzie walczyć z "pralniami", ma być Generalny Inspektor Informacji Finansowej (GIIF). Będzie on kontrolował "z urzędu" wszystkie transakcje, których wartość przekroczy 10 tys. euro. O takowych będą informowały go banki i inne instytucje finansowe, na które ustawa nałoży obowiązek. Jeśli inspektor uzna transakcję za podejrzaną, będzie mógł ją wstrzymać na 48 godzin. Na jego wniosek prokurator mógłby zablokować operacje nawet na 3 miesiące. GIIF może zażądać informacji dotyczących okoliczności transakcji od służb celnych, skarbowych i podatkowych. O wszczęciu postępowania w takich sprawach pracowników GIIF mają informować UOP, prokuratura, policja i straż graniczna. Inspektor zajmie się też "dziwnymi" transakcjami, które są warte mniej niż 10 tys. euro. To banki mają decydować, które transakcje są "dziwne", a które nie. Za taką mogą być uznane np. przelewy o wartości minimalnie niższej od wyznaczonego progu.GIIF ma być tzw. jednostką wywiadu finansowego, odpowiednikiem zachodnich Financial Intelligence Units. Polska jest jednym z ostatnich krajów regionu, które jeszcze nie mają własnego "wywiadu finansowego". Pod tym względem wyprzedzili nas Czesi i Węgrzy.Za nieudzielenie informacji urzędnikom GIIF będzie groziła kara grzywny lub więzienia. Dotyczy to również odmowy przekazania inspektorom dokumentacji podejrzanych transakcji oraz celowego wprowadzenia ich w błąd. Z danych zebranych przez inspektorów GIIF będą mogły korzystać prokuratura i UOP.Przyjęcie ustawy to warunek członkostwa Polski w Egmont Group - organizacji zrzeszającej państwa posiadające organy zwalczające pranie brudnych pieniędzy. Jak dotąd nasz kraj jest jedynie obserwatorem i nie ma prawa głosu. Egmont Group nie zajmuje się ściganiem "pralni", jej działalność polega przede wszystkim na doradztwie, wymianie informacji i edukacji. Jest jeszcze drugi powód, dla którego proces legislacyjny powinien zostać przyspieszony. Rada Europy ocenia instrumenty służące do zwalczania prania brudnych pieniędzy, jakie stosują państwa członkowskie. W ub.r. cenzurkę wystawiono Czechom i Węgorm. Pod koniec tego roku zostanie opublikowany raport poświęcony Polsce. Na dodatek Polska musi dostosować swoje prawo do standardów obowiązujących w UE, bo jest to jeden z warunków naszego członkostwa.
MAREK CHĄDZYŃSKI