Następstwa posunięcia Fed w postaci kolejnych rekordów DJ, ani ich korekty po informacji o słabym wzroście PKB w USA, nie były dla naszego rynku wystarczającym powodem do przebudzenia.Wobec tego znieczulenia trudno doszukać się jakichś szczególnych impulsów, zdolnych, by wypchnąć nasz rynek z kanału trendowego. Analiza ogólnej sytuacji wskazuje, że w najbliższym czasie można się spodziewać kontynuacji trendu bocznego i być może lekkich wzrostów. W moim przekonaniu, zadecydują o tym nastroje inwestorów krajowych. Aktywność kapitału zagranicznego pozostaje bowiem, sądząc po obrotach, bardzo niewielka.W świetle wypowiedzi szefa RCSS, namawiającego do zwiększenia "dziury" budżetowej na rok przyszły i raportów, takich jak z ING Barings, gdzie deficyt sektora finansów publicznych szacuje się na poziomie dublującym prognozy rządowe, na tę "samotność" inwestycyjną możemy jeszcze dość długo narzekać.Ciekawe zjawisko ma miejsce na nieco zapomnianym rynku NFI. Pomysł przegłosowania przez przedstawicieli Skarbu Państwa wypłaty dywidendy przez NFI jest godny uwagi. Głównie za sprawą kontrargumentów, przytaczanych przez firmą zarządzającą. Argument uszczuplenia majątku właścicieli poprzez taką wypłatę dywidendy jest w pełni prawdziwy tylko w jednym przypadku - wartości przyszłego wynagrodzenia dla firmy zarządzającej. Obecni właściciele przy ogólnej, niestety, niskiej efektywności spółek NFI na wypłacie dywidendy raczej skorzystaliby - otrzymując zwrot części własnych środków. Gdyby, co wątpliwe, któryś z funduszy zaczął regularnie płacić dywidendy, kurs jego akcji z pewnością nie zostałby przez rynek zaniżony. Tryb przypuszczający jest jednak jak najbardziej na miejscu, gdyż na tak efektywne zarządzanie tym programem, które by to umożliwiło, drobni inwestorzy nie mają chyba co liczyć. Podobnie jak na poparcie przez firmy zarządzające możliwości odzyskania przez nich części środków, bez konieczności zamykania ze stratą pozycji otwartych w lepszych (dla NFI) czasach.
.