IBnGR o sektorze publicznym
Sektor publiczny w Polsce jest nadmiernie rozbudowany, nieprzejrzysty i źle zarządzany - takie są wnioskiz raportu przygotowanego przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. Nasz system finansów publicznych nie spełnia norm jakościowych stawianych przez Unię Europejską i m.in. dlatego należy go zreformować. W tym - znowelizować ustawę o finansach publicznych - uważają eksperci IBnGR.
- Nawet po wielokrotnej wnikliwej lekturze ustawy trudno jest jednoznacznie stwierdzić np., czy jej przepisy odnoszą się do agencji rządowych - uważa Wojciech Misiąg, który kierował zespołem przygotowującym opracowanie "Zakres sektora publicznego w Polsce". Jego autorzy uznali, że sektor publiczny właściwie nie istnieje w sensie prawnym i brak jest jego jednoznacznej definicji.Instytut sam więc opracował tę definicję. Według raportu, sektor publiczny tworzą państwowe i gminne jednostki budżetowe, państwowa i komunalna gospodarka pozabudżetowa, państwowe fundusze celowe oraz - dodatkowo - agencje rządowe, publiczne szkoły wyższe, państwowe i komunalne instytucje kultury oraz inne państwowe jednostki sektora publicznego. W ten sposób IBnGR zakwalifikował do sektora jednostki, które nie są ujmowane w oficjalnych statystykach, sporządzanych przez Ministerstwo Finansów, a żyją przede wszystkim z publicznych środków.Z raportu wynika, że sektor publiczny w Polsce jest olbrzymi. Zalicza się do niego 55 tys. jednostek i instytucji zatrudniających 3 mln osób - czyli 30% całego zatrudnienia w gospodarce narodowej. Z wyliczeń ekspertów IBnGR wynika, że z pieniędzy pochodzących z sektora publicznego utrzymuje się 15,8 mln osób (41% ludności Polski). Dochody sektora stanowią 47,3% PKB, a jego zadłużenie aż 55% PKB. - Gdy ujmuje się w ten sposób definicję sektora, okazuje się, że jesteśmy bliżej konstytucyjnej granicy zadłużenia, niż to wynika z oficjalnych statystyk - powiedział W. Misiąg.Z szacunków Instytutu wynika, że statystyce "umyka" ok. 5 mld zł, którymi dysponują m.in. agencje rządowe i szkoły wyższe. - Pieniądze te są gorzej kontrolowane i nie zawsze jawnie wydawane - uważa W. Misiąg. Niewielka przejrzystość systemu to kolejny grzech polskich finansów publicznych. Jeden z powodów to mieszanie w niektórych publicznych instytucjach funkcji administracyjnych z finansowymi. Przykładem może być ZUS. To sprawia, że sektor publiczny jest zbyt podatny na naciski polityczne, uważają eksperci IBnGR.
MAREK CHĄDZYŃSKI