Środowa informacja na temat podjętej przez RPP decyzji o pierwszej od półtora roku podwyżce wysokości stopy interwencyjnej właściwie wyjaśnia przyczyny rozpoczętego w poniedziałek, 13 września, nagłego 10-proc. "oberwania koniunktury" na GPW. Podwyżka stanowiła zaskoczenie dla większości obserwatorów krajowego rynku. W przeprowadzonej dzień wcześniej przez agencję Reutera ankiecie wśród analityków 15 instytucji finansowych tylko 2 oczekiwały zaostrzenia polityki pieniężnej już w środę. Zachowanie krajowego rynku akcji w ciągu minionych dwu tygodni dosyć jednoznacznie wskazuje na to, że część uczestników rynku znacznie wcześniej doznało niespodziewanego przypływu zdolności prognostycznych. Przebieg wydarzeń wydaje się analogiczny do styczniowej 14,4-proc. wyprzedaży poprzedzającej dewaluację brazylijskiego reala. Również w tamtym przypadku wyraźne było pojawienie się na rynku graczy mających nad resztą przewagę informacyjną.Teraz, gdy ta niekorzystna w krótkoterminowej perspektywie decyzja jest już za nami, można oczekiwać powrotu popytu. Jest to prawdopodobne o tyle, że WIG znalazł się na poziomie, który należy uznać za kluczowe średnioterminowe wsparcie. Przy założeniu stabilności koniunktury na głównych rynkach światowych krajowe akcje mają teraz 10-15 proc. miejsca dla ewentualnego odreagowania ponaddwumiesięcznych spadków. Co dalej? Obecne zachowanie krajowego i kluczowych zagranicznych banków centralnych przypomina decyzje podejmowane w latach 1996-97. Wtedy trend wzrostowy globalnych stóp rozpoczął w drugiej połowie 1996 roku brytyjski bank centralny, NBP podniósł stopę interwencyjną w grudniu '96, Fed w marcu '97, a Bundesbank w październiku '97. Tym razem serię podwyżek zainicjował w czerwcu Fed, tydzień temu niespodziewanie dołączył Bank of England, teraz RPP. Do kompletu brakuje jeszcze podwyżki ECB, a już teraz można się zastanawiać, czy tym razem globalny rynek akcji zniesie to chłodzenie koniunktury lepiej niż w latach 1997-98.

.