Tydzień na rynku surowców
Giełdy metaliUbiegły tydzień przyniósł niewielką zwyżkę cen większości metali strategicznych. Znacznie staniało natomiast złoto, którego cena już w poniedziałek znalazła się poniżej psychologicznego poziomu 300 USD za uncję. We wtorek spadła nawet do 289 USD, powracając w ostatnich dniach nieco powyżej 300 USD, wciąż jednak 10% niżej od wrześniowego maksimum.Kolejny raz okazało się, że rynek miedzi jest zbyt słaby, aby pokonać barierę 1800 USD za tonę. W mijającym tygodniu ceny tego metalu w transakcjach trzymiesięcznych wahały się w przedziale 1740-1795 USD za tonę i wciąż brak jest wyraźnej tendencji, którą miałby podążyć rynek w przyszłości.Najwięcej zyskał nikiel. W piątek na LME za tonę tego surowca płacono 7920 USD, co daje wzrost w ujęciu tygodniowym o 5,2%. Ceny niklu rosną nieprzerwanie od początku czerwca, zwiększając swoją wartość w tym czasie prawie dwukrotnie. Powodem hossy jest wstrzymanie dostaw z Manitoby, gdzie rocznie produkowano ok. 5% światowej podaży.Giełdy paliwW piątek za baryłkę ropy na London Petroleum Exchange płacono 21,6 USD, prawie 10% mniej niż tydzień wcześniej. Tym samym znacznie zmniejszyła się szansa na powrót cen tego surowca do trendu wzrostowego, który trwa od początku czerwca.Obawy co do możliwości zahamowania hossy na rynku ropy naftowej potwierdził raport Banku Światowego. Według niego, w 2000 r. dojdzie do zmniejszenia wpływu decyzji OPEC na podaż tego surowca. Zniżka cen ropy spodziewana jest jednak dopiero w 2000 r. Wynika to z poziomu amerykańskich rezerw, które znajdują się obecnie na poziomie najniższym od dwóch lat. W połączeniu ze zbliżającym się sezonem grzewczym, ceny ropy mogą utrzymać się na obecnym poziomie. "W 2000 roku spodziewamy się spadku cen w związku ze wzrostem podaży, rosnącej szybciej od popytu" - czytamy raporcie BŚ. Dzienna wielkość produkcji zwiększy się wtedy do 77,2 mln baryłek (z 74 mln baryłek w br.), a średnia cena wzrośnie z 18 do 18,5 USD za baryłkę.- Nikt nie chce zostać bez paliwa. Przed końcem roku powinniśmy więc obserwować zwiększanie zapasów - powiedział Phil Oxley, makler Credit Lyonnais.
ADAM ŁAGANOWSKI