Rynki zagraniczne
Większość największych rynków świata znajduje się w trendach wzrostowych. Największą przewagę byki mają na giełdzie w Paryżu i na amerykańskim rynku elektronicznym, gdzie raz za razem padają rekordy. Po dość silnym wzroście indeks Dow Jones w czasie ostatnich pięciu sesji praktycznie nie zmienił swojej wartości i zamknął tydzień na poziomie 11 008 pkt.
AmerykaZ punktu widzenia analizy technicznej przed giełdą w Nowym Jorku rysują się całkiem obiecujące perspektywy. Dow Jones zakończył trwające od sierpnia do połowy października spadki odwróconą głową z ramionami. Jest to formacja typowa dla rynku byka, w związku z czym można spodziewać się, że w najbliższych tygodniach najważniejszy indeks świata będzie wzrastał. Ponieważ linia szyi formacji znajduje się na poziomie 10 840 pkt., wskaźnik nie może spaść poniżej tej wartości. Jeśli tak by się stało, głowa z ramionami straciłaby swój wzrostowy potencjał, a kontrolę nad rynkiem przejęłaby podaż. Z wysokości formacji wynika, że Dow Jones powinien osiągnąć ok. 11,5 tys. pkt., a to oznaczałoby rekord wszechczasów. W pobliżu tego poziomu przebiega także linia poprowadzona przez szczyty z maja i sierpnia, co sprawia, że okolice 11,5 tys. pkt. stanowią silną strefę oporu. W każdym razie w tej chwili nic nie wskazuje, żeby indeks miał kłopoty z osiągnięciem tej wartości.Po pięciu kolejnych tygodniach wzrostów, nieco na wartości stracił drugi z najważniejszych amerykańskich indeksów S&P 500. Wskaźnik jeszcze w poniedziałek ustanowił rekord na poziomie 1425 pkt., ale później kontrolę nad rynkiem przejęły niedźwiedzie i w perspektywie tygodnia S&P 500 spadł o 0,35%, kończąc sesję piątkową na poziomie 1417 pkt. W krótkim terminie przewaga w dalszym ciągu jest po stronie popytu, ale trend średnioterminowy od lipca ma kierunek boczny. Aby sytuacja ta uległa zmianie wskaźnik musi zdecydowanie oddalić się od oporu znajdującego się w okolicach 1420 pkt.Najsilniejszym amerykańskim indeksem pozostaje Nasdaq 100. Po 6-proc. wzroście wskaźnik osiągnął wartość 3108 pkt. i był to najwyższy poziom w historii. Z wysokości kanału trendowego, który Nasdaq opuścił na początku miesiąca, wynika, że indeks powinien wzrosnąć jeszcze o 30 pkt. Pomimo że formacja została już niemal zrealizowana, to oznak słabnięcia korzystnej tendencji nie widać. Dopiero jeśli wykres indeksu spadnie poniżej linii trendu poprowadzonej przez październikowo-listopadowe dołki, będzie można spodziewać się głębszej korekty ostatniej fali wzrostowej.EuropaBardzo dobra koniunktura panuje również na największych giełdach strefy euro. Po silnych wzrostach rekordy wszechczasów ustanowiły giełdy w Londynie i Paryżu. Nieco słabiej wypadł rynek we Frankfurcie, ale i tam do szczytu z lipca '98 jest coraz bliżej.Najwięcej na wartości zyskał FT-SE 100, który po wzroście o 3,13% osiągnął na zamknięcie sesji piątkowej rekordowy poziom 6684,5 pkt. Sytuacja techniczna rynku znacznie zmieniła się na korzyść byków. Przełamana została bardzo silna strefa oporu znajdująca się w obszarze 6600-6660 pkt. Na wykresie tygodniowym pojawiła się duża biała świeca, dobitnie świadcząca o znaczącej przewadze popytu. Jednocześnie na wykresie dziennym, po sesji piątkowej, ukształtowana została świeca wysokiej fali, która bardzo często zapowiada nadejście korekty. Sytuację na giełdzie w Londynie można zatem interpretować w następujący sposób: w perspektywie kilku najbliższych sesji wielce prawdopodobna jest korekta, ale w dłuższym terminie rynek znajduje się w trendzie wzrostowym. Ewentualne spadki powinny zostać powstrzymane w okolicach 6500 pkt., gdzie znajduje się linia trendu poprowadzona przez dołki z października i listopada.Już szósty tydzień z kolei wzrasta indeks CAC-40, mierzący koniunkturę na giełdzie w Paryżu. W czasie ostatnich pięciu sesji wskaźnik zyskał 2,55%, osiągając rekordowy poziom 5396,99 pkt. W sumie od początku listopada indeks zyskał już ponad 10%, co oznacza, że jest to najlepszy miesiąc dla francuskiego rkcji od października zeszłego roku. Z punktu widzenia analizy technicznej trudno stwierdzić, na jakim poziomie zakończy się hossa w Paryżu. CAC-40 zrealizował już zasięg wzrostu wynikający z wysokości kanału trendowego, który opuścił pod koniec października, ale na razie nie ma sygnałów końca korzystnej tendencji.Najsłabiej spośród najważniejszych indeksów europejskich wypadł Xetra DAX. Wartość wskaźnika wzrosła o 0,08%, do poziomu 5961 pkt. Pomimo mizernej zwyżki kursów, również na giełdzie we Frankfurcie przewaga popytu jest znaczna, ale nie tak wyraźna, jak w Paryżu czy Londynie. Byki mają lekkie kłopoty z pokonaniem poziomu 6 tys. pkt. Zarówno w ostatni piątek, jak i tydzień wcześniej, w trakcie sesji DAX przekraczał tę barierę, ale zamknięcie notowań w obydwu przypadkach wypadało poniżej oporu. Efektem tych zmagań są dwie świeczki z długimi górnymi cieniami, świadczące o tym, że niedźwiedzie nie zamierzają poddać się bez walki. Ponieważ jednocześnie przełamana została linia trendu, która wyznaczała tempo wzrostu przez ostatni miesiąc, można przypuszczać, że w najbliższym czasie DAX będzie korygował ostatnie zwyżki. Najbliższa bariera popytowa znajduje się już na poziomie 5,9 tys. pkt., a wyznacza ją połowa dużej białej świecy z sesji czwartkowej. Jeśli indeks nie utrzyma się powyżej tej wartości, to istnieje niebezpieczeństwo spadku nawet do 5,2 tys. pkt., gdzie znajduje się o wiele bardziej istotna linia wsparcia.AzjaPod dyktando byków przebiegają również notowania na giełdach azjatyckich. W ostatnim tygodniu Nikkei 225 wzrósł o 1,85%, a Hang Seng osiągnął poziom 15 275 pkt., najwyższy od ponad dwóch lat.Piątkowe notowania Nikkei 225 zakończył na poziomie 18 915 pkt. Po wybiciu na początku miesiąca z trendu bocznego indeks realizuje zasięg wzrostu wynikający z wysokości formacji konsolidacji. Zgodnie z zasadami analizy technicznej, zwyżka wskaźnika powinna potrwać przynajmniej do poziomu 20 tys. pkt. W nieco dłuższej perspektywie Nikkei 225 nie powinien mieć kłopotu z osiągnięciem 21,5 tys. pkt., na co wskazuje formacja odwróconej głowy z ramionami, ukształtowana na wykresie indeksu w 1998 roku. Obecnie wykres indeksu dość znacznie oddalił się od głównej linii trendu, która przebiega na wysokości 17,5 tys. pkt. Może to być sygnałem, że tempo zwyżki jest nieco za silne i niezbędna jest korekta, ale na razie niewiele na to wskazuje.Szósty kolejny tydzień rosną kursy akcji na giełdzie w Hongkongu. W czasie ostatnich pięciu sesji Hang Seng zyskał 1,34%, osiągając 15 275 pkt. Po załamaniu pod koniec października formacji głowy i ramion, całkowitą kontrolę nad rynkiem przejął popyt. Od szczytu z sierpnia 1997 roku (przed kryzysem azjatyckim) wskaźnik dzieli już tylko 1400 pkt., czyli niecałe 10%. Zresztą strefa oporu znajdująca się w okolicach 16 650 pkt. prezentuje się bardzo silnie, ponieważ, oprócz maksimum sprzed dwóch lat, na tej wysokości znajduje się także górna linia kanału wzrostowego. W najbliższym czasie nie jest wykluczona korekta, ponieważ podobnie jak na giełdzie w Tokio, tempo wzrostu jest bardzo silne i może okazać się nie do utrzymania w dłuższym terminie. Główna linia trendu znajduje się w okolicach 13 tys. pkt., co oznacza, że ewentualny spadek może być całkiem dotkliwy.PodsumowanieSytuacja na rynkach światowych od ponad miesiąca nie zmienia się - wyraźną przewagę ma popyt. Po ostatnim tygodniu wydaje się, że szanse na dołączenie do globalnej hossy ma również giełda w Warszawie. Indeks WIG zyskał na wartości ponad 4% i był to jeden z najlepszych wyników wśród liczących się rynków. Ale już poniedziałek przyniósł poważne wątpliwości, czy dotrzymamy kroku giełdom zagranicznym, ponieważ nasz wskaźnik spadł o 2,5%, a główne indeksy europejskie rozpoczęły sesje od niewielkich zmian wartości.
TOMASZ JÓŹWIK