Dyskusja o rządowych autopoprawkach do projektu budżetu na 2000 r.
Zdaniem wiceministra finansów Jarosława Bauca, rządowa prognoza inflacji na przyszły rok (średniorocznie - 5,7%) jest ambitna, jednak nie ma podstaw, żeby ją zmieniać. - Nie należy korygować założeń, gdy tylko pojawiają się napięcia gospodarcze - przekonywał w piątek posłów z Komisji Finansów Publicznych.
J. Bauc mówił, że wiele czynników, które teraz działają proinflacyjnie, w przyszłym roku będą tłumić inflację. - Np. ceny żywności, które obecnie bardzo rosną. Ta tendencja utrzyma się jeszcze w pierwszym kwartale 2000 r. Jednak w ciągu roku, właśnie ze względu na wysokie ceny, zaobserwujemy zapewne wzrost podaży, co w efekcie zadziała dezinflacyjnie - powiedział wiceminister finansów.Po wecie prezydentaNajwiększe zmiany w budżecie to skutek zmian w przepisach podatkowych. Łącznie do budżetu nie wpłynie z tego powodu ponad 1,1 mld zł. Nowa prognoza wpływów budżetowych, jaką przygotował rząd, to prawie 140,9 mld zł (poprzednio 141,4 mld zł). Gdyby nawet prezydent nie zawetował ustawy o podatkach osobistych, autopoprawka i tak byłaby potrzebna - choćby ze względu na zmiany dotyczące zakładów pracy chronionej, jakie Rada Ministrów sama zgłosiła do ustawy o VAT i akcyzie. Okres przejściowy, jaki rząd postanowił wprowadzić dla ZPCh zamiast całkowitego zniesienie ulg i inne zmiany w ustawie - jak np. rezygnacja z wprowadzenia 3-procentowego VAT w rolnictwie - spowodują spadek dochodów z podatku od towarów i usług w wysokości ok. 300 mln zł.Znacznie większy ubytek dochodów - 553,6 mln zł - wyniknie z prezydenckiego weta wobec PIT. Taki jest bilans zwiększenia dochodów z tego podatku z tytułu utrzymania wyższych stawek i niewprowadzenia ulg prorodzinnych, obniżenia wpływów z powodu nadal obowiązujących ulg inwestycyjnych i mieszkaniowych, ulg dla ZPCh czy zwolnienia od podatku niektórych wygranych w grach losowych. Mniejsze będą też dochody z podatku od firm. Do budżetu nie wpłynie z tego tytułu 261,8 mln zł.Minister skarbu dużo sprzedaWiększa dotacja dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, wzrost obsługi długu publicznego i wyższe koszty prywatyzacji spowodują, że budżet będzie musiał wydać ponad 3,4 mld zł, co częściowo zostanie zrównoważone oszczędnościami w niektórych wydatkach (prawie 1,3 mld zł). Ogółem wydatki budżetowe wzrosną o ponad 2,1 mld zł - niemal do 156,3 mld zł. W ten sposób zmieniła się też prognoza przyszłorocznego deficytu. Ma on wynieść 15,4 mld zł.- Rozumiem, że Ministerstwo Finansów zdecydowało się na ujawnienie przynajmniej części rzeczywistego deficytu budżetu państwa - skomentował wiceprzewodniczący komisji Mirosław Pietrewicz (PSL). Poseł chciał wiedzieć, skąd wzięły się większe przychody z prywatyzacji. Według rządowej autopoprawki, prywatyzacja przyniesie do budżetu 20,1 mld zł (w pierwotnym projekcie 11,8 mld zł).Jak powiedział wiceminister Bauc, to właśnie dzięki większym dochodom prywatyzacyjnym było możliwe zwiększenie deficytu tylko o 2,7 mld zł. Według niego, Ministerstwo Skarbu zgodziło się na tak duże zwiększenie wskaźnika, bo już zakończyło kilka projektów prywatyzacyjnych, nad którymi pracowało w trakcie przygotowywania przez rząd pierwotnej wersji budżetu. - Powinniśmy dostać bardziej szczegółowe uzasadnienie zwiększenia przychodów z prywatyzacji - postulował wiceprzewodniczący komisji Andrzej Wielowieyski (UW).
MAREK CHĄDZYŃSKI