Psychologia liczb

Aktualizacja: 06.02.2017 02:54 Publikacja: 18.12.1999 09:50

Makrotydzień

Inflacja przekroczyła 9,2%, jeśli liczyć ją od końca listopada 1998 r. do końca listopada 1999 r. Od sierpnia ceny rosną wyraźnie szybciej niż w tych samych miesiącach przed rokiem. W listopadzie br. zwiększyły się o 0,9%, podczas gdy rok temu o 0,5%. W grudniu 1998 r. ceny wzrosły tylko o 0,4%. Jest pewne, że w grudniu br. tak dobrego wyniku nie powtórzymy. W zgodnej opinii analityków, inflacja wzrośnie do 10% - jeśli nie w tym miesiącu, to na początku 2000 r.Już tylko nieliczni twierdzą, że wysoka inflacja to dowód, iż polska gospodarka się chwieje. Kiedy pod koniec października minister Kropiwnicki zapowiadał, że inflacja na koniec grudnia br. wyniesie 9%, złoty gwałtownie stracił na wartości. Przed kilkoma dniami wiceminister finansów - kilkadziesiąt godzin przed ogłoszeniem przez GUS komunikatu o listopadowej inflacji - powiedział, że ceny liczone rok do roku wzrosły o 9,2%. GUS tę liczbę potwierdził, a zaraz potem notowania złotego poprawiły się. Inwestorzy doszli zapewne do wniosku, że rząd panuje nad sytuacją, bo przecież tym razem GUS nikogo nie "zastrzelił" niespodziewanie złą liczbą. Czysta psychologia.Produkcja przemysłowa była o 15,9% wyższa w listopadzie br. niż 12 miesięcy temu. Aż 25 działów przemysłu (na 29) zanotowało jej wzrost. Pierwszy w tym roku skok produkcji GUS odnotował w sierpniu (o 7,1%). Wtedy zastanawiano się, czy nie był to incydent. Od tamtej pory wskaźnik systematycznie rośnie i możemy już mówić o trendzie.W 1998 r. produkcja wzrosła o 4,8%. Identyczna była dynamika PKB. Po 11 miesiącach tego roku produkcja jest większa o 3,5% od notowanej w tym samym okresie w 1998 r. Przewidywania, że PKB wzrośnie w tym roku o około 4%, zaczynają się sprawdzać, tym bardziej że koniunktura w usługach i handlu jest prawdopodobnie lepsza niż w przemyśle.

JACEK BRZESKI

Krzysztof Dzierżawski

Centrum im. Adama Smitha

Było:Niepokojąca jest nie tyle wysokość inflacji, co trwająca od wielu miesięcy tendencja jej wzrostu. Uważam, że dużą inflację zawdzięczamy nie czynnikom najczęściej wymienianym przez analityków - takim jak np. wzrost cen paliw - lecz przede wszystkim załamaniu finansów publicznych. Nie mam tu na myśli wyników budżetu państwa, bo te są w normie. Mam na myśli rosnące długi ZUS-u czy kas chorych.Będzie:Poprawa stanu finansów publicznych szybko nie nastąpi. Przypuszczam, że inflacja przez cały przyszły rok będzie się utrzymywała na poziomie około 10%. Nierealne są oczekiwania rządu, że ceny wzrosną średniorocznie tylko o 5,7%.

Opr. B.J.

Gospodarka
Podatek Belki zostaje, ale wkracza OKI. Nowe oszczędności bez podatku
Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024