Japoński koncern ma już udziały w ponad 100 amerykańskich firmach

Stojący na czele japońskiego koncernu Softbank Corp. Masayoshi Son jest na najlepszej drodze do stworzenia jednego z największych na świecie konglomeratów. Na razie w skład jego imperium wchodzą udziały w ponad 100 amerykańskich spółkach internetowych.Inwestorzy zacierają ręce z zadowolenia, gdyż kurs akcji Softbanku (który podobnie jak polska spółka o takiej samej nazwie nie ma nic wspólnego z bankowością) zwiększył swoją wartość w tym roku już 10-krotnie. Kapitalizacja giełdowa koncernu przekroczyła 70 mld euro, dzięki czemu w tyle znalazła się tak znana potęga japońskiej gospodarki, jak Sony. Analitycy wprawdzie ciągle widzą w firmie duży potencjał wzrostowy, ale zaczynają już wydawać ostrożniejsze rekomendacje niż wcześniej.Sposób przeprowadzania transakcji jest zawsze niekonwencjonalny. Jak twierdzi niemiecki "Handelsblatt", w przypadku słynnej firmy Yahoo prezes Softbanku spotkał się przed kilkoma miesiącami z jej właścicielami, Jerrym Yangiem i Davidem Filo, w jednej z tokijskich pizzerii. Negocjacje na temat sprzedaży 30% udziałów w tej jednej z najpopularniejszych na świecie firm internetowych rozpoczęły się na poziomie 100 mln USD, a zakończyły po kilku godzinach na 250 mln USD.Obie strony były zadowolone. Yahoo została zasilona kolejną kwotą tak potrzebnego jej w obecnej fazie rozwoju kapitału, natomiast Masayoshi Son otrzymał zgodę na przeniesienie idei tej firmy na japoński rynek. Z kapitałem założycielskim w wysokości 3,5 mln USD założył Yahoo Japan. Obecnie firma warta jest już 3-krotnie więcej.Praktycznie nie ma miesiąca, żeby prezes Softbanku nie tworzył z amerykańskimi partnerami wspólnych przedsięwzięć. W jego "sieci" znalazły się już - oprócz Yahoo - także takie notowane na Nasdaq internetowe spółki, jak choćby Cyber Cash, E-Loan, E*Trade czy Trend Micro. Wyszukuje także pasujących mu do koncepcji partnerów, którzy dopiero przymierzają się do giełdowej kariery (tylko jesienią br. przeprowadził wstępne rozmowy z dwunastoma takimi spółkami).Warto przy tym podkreślić, że Son nie kopiuje wprost amerykańskich wzorów, lecz twórczo je usprawnia. Gdy w USA aby zamówić kilka różnych towarów trzeba połączyć się z kilkoma wyspecjalizowanymi firmami, prezes Softbank Corp. połączył w sieć poszczególnych dostawców tworząc internetowe terminale handlowe (są już trzy), oferujące na wzór gigantycznego hipermarketu kompleksową ofertę.- Koncepcja Masayoshi Sona tzw. E-Commerce na razie nie ma sobie równych - uważa ekspert ds. japońskiego rynku w Commerzbanku Yasuo Imanaka, wydając Softbankowi rekomendację kupuj. Inni podkreślają, że firma wypracowuje sobie doskonały punkt wyjścia przed spodziewanym na koniec 2000 r. uruchomieniem w Tokio wzorowanego na amerykańskiej elektronicznej giełdzie dla spółek high-tech rynku Nasdaq-Japan.- Do tego czasu Softbank będzie miał w swoim portfelu dziesiątki wartościowych firm związanych bezpośrednio z internetem, które z powodzeniem będzie mógł wprowadzić na ten perspektywiczny parkiet - przyznał analityk niemieckiego BHF-Banku Roland Ziegler, uzasadniajac zalecenie kupuj dla akcji firmy M. Sona. Przestrzegł jednak potencjalnych inwestorów, że po 10-krotnym wzroście kursu akcji Softbanku w br. istnieje zagrożenie korektą, która może wynieść nawet 20-30%. Z tych samych powodów eksperci Merrill Lyncha zmienili w ostatnim czasie zalecenia dla walorów Softbanku z kupuj na akumuluj.Inni także zaczynają sobie zadawać pytanie, czy Masayoshi Son nie straci w pewnym momencie oddechu. Ten syn koreańskiego emigranta finansuje bowiem wzrost firmy przede wszystkim gigantycznymi papierowymi zyskami bazującymi na wzrostach współpracujących z nim internetowych spółek notowanych na Nasdaq. A co będzie, gdy na amerykańskim rynku dojdzie do załamania?

W.K.