Minister Janusz Steinhoff o SSE, energetyce i eksporcie

- Specjalne strefy ekonomiczne nie są racjonalnym narzędziem i będą zastępowane przez system grantów, jaki obowiązuje w Unii Europejskiej - powiedział minister gospodarki Janusz Steinhoff podczas spotkania z inwestorami zrzeszonymi w Amerykańskiej Izbie Handlowej w Polsce.

Minister wyraził nadzieję, że w tym roku uda się zmienić przepisy o podatku od osób fizycznych i "cała Polska będzie jedną wielką strefą ekonomiczną z niskimi podatkami".Granty zamiast strefDo końca tego roku SSE będą działały na dotychczasowych zasadach. Zostaną zlikwidowane dwie strefy - mazowiecka i częstochowska, w których nie było inwestorów. Od 2001 r. nowi inwestorzy uzyskają zezwolenia tylko w strefach ulokowanych w regionach, w których stopa bezrobocia przekracza 50% średniej krajowej. W 2002 r. rozpoczęcie działalności w SSE będzie wymagać zezwolenia resortów gospodarki i finansów. Inwestorzy, którzy już ulokowali produkcję w SSE, utrzymają dotychczasowe przywileje. Do zmiany przepisów skłoniło Polskę nie tylko naruszanie przez SSE unijnych reguł konkurencji, ale też przypadki, gdy suma ulg przekracza o 200% wartość inwestycji i gdy potencjalny inwestor uzyskuje dużo lepsze warunki od już działających w tej branży, ale poza strefą. To budzi obawy amerykańskich inwestorów, m.in. Davida Bailey'a, prezesa International Paper.J. Steinhoff powiedział, że resort stara się nie dopuszczać do takich sytuacji i np. zablokował zezwolenie dla włoskiej firmy Merloni, producenta sprzętu AGD, która chciała zbudować fabrykę w łódzkiej SSE. Byłoby to zagrożeniem dla m.in. "Amiki" Wronki, nie mającej podobnych ulg.Niepokojące sygnałyFirmy amerykańskie zainwestowały już w Polsce 5 mld USD, a ich dalsze zobowiązania opiewają na 4 mld USD, co stawia USA na drugim miejscu po Niemczech (6,1 mld USD) na liście największych inwestorów bezpośrednich. Niepokój ministra budzi jednak utrzymujący się niekorzystny bilans obrotów handlowych z USA z deficytem sięgającym 1 mld USD. Jego przyczyną jest duży import inwestycyjny, ale także - jak przyznał J. Steinhoff - niewystarczająca konkurencyjność polskich towarów. - Wyzwania czekające Polskę w tym roku dotyczą raczej skali mikro- niż makroekonomicznej, ponieważ wzrost gospodarczy i stabilizacja ogólnych warunków są zadowalające - przyznał Daniel Fried, ambasador USA w Polsce.Amerykanów niepokoi zbyt słabe przygotowanie małych i średnich przedsiębiorstw do zwiększającej się konkurencji, zwłaszcza w perspektywie wejścia Polski do Unii Europejskiej. - Co robiło dla tych firm ministerstwo, skoro te nie wiedzą, jak korzystać z baz danych, jak nawiązywać kontakty z zagranicą? - pytano.Mało chętnych na energetykę- Prawie niemożliwe jest sprywatyzowanie polskiego górnictwa. Nie bądźcie zdziwieni, jeśli będzie mało chętnych. Nie dużo lepiej będzie z energetyką - ostrzegał Zachariah Allen z firmy konsultingowej Pan Eurasian Enterprises. Minister Steinhoff informował inwestorów amerykańskich o i planowanych na ten rok prywatyzacjach w sektorze energetycznym. W najbliższym czasie mają być prywatyzowane zakłady energetyczne w Gliwicach, największe w kraju. Zgodził się też, że przekształcenia będą trudne. Przypomniał, że kilka lat temu bez powodzenia próbowano sprywatyzować kopalnię "Budryk". W energetyce sprawę komplikują długoterminowe kontrakty i fakt, że udział giełdy energii na rynku w początkowym okresie będzie nikły. Z. Allen uważa, że inwestorów zniechęca brak w "Prawie energetycznym" zapisu o koszcie kapitału jako koszcie uzasadnionym i stosowanie zasady, że zysk może wynosić 10% tzw. kosztów uzasadnionych.Z ok. 600 firm liczących się w tej branży na świecie, tylko ok. 10 zainteresowało się polskimi ofertami. W przetargu na sprzedaż akcji elektrowni Białystok nie było ani jednej oferty. - Po sprzedaży najlepszych kąsków, może się okazać, że na następne zakłady brak jest chętnych - uważa Z. Allen.

BOGDA ŻUKOWSKA