Czy WIG osiągnie 26 tys. pkt.?
W piątek WIG wzrósł o 4,9%, do 18 953,5 punktów, a WIG20 o 5,1% do 1867 pkt. W czasie notowań ciągłych WIG20 wzrósł o 3,5%, do 1933,2 pkt. Giełdę napędzają inwestorzy zagraniczni i OFE. Rośnie zainteresowanie rynkiem publicznym ze strony drobnych polskich inwestorów, którzy od giełdy trzymali się dotąd z daleka.- Ten wzrost nie był dla mnie zaskoczeniem, zwłaszcza po tym, co działo się podczas czwartkowych notowań ciągłych. Jednak zwyżka w skali tygodnia jest zaskakująca. Sądziłem, że korekta będzie nieco głębsza - powiedział PARKIETOWI Marcin Sadlej, z CDM Pekao SA.Jego zdaniem, w skali miesiąca hossa na GPW nie powinna już nikogo dziwić. - Przyczynia się do niej w jakiś sposób napływ kapitału zagranicznego. Znacznie ważniejszym powodem wzrostów są jednak coraz większe środki napływające na giełdę z Otwartych Funduszy Emerytalnych. Obserwuję także coraz większe zainteresowanie giełdą ze strony inwestorów indywidualnych - twierdzi M. Sadlej.O tym, że wieści o hossie "idą w tłum", świadczy coraz większe zainteresowanie giełdą ze strony telewizji. - Informacje o wzrostach cen akcji pojawiły się ostatnio w "Wiadomościach" - zwraca uwagę dyrektor M. Sadlej. Tymczasem - co ciekawe - "Wiadomości" nie poinformowały np. 19 listopada 1999 r. w swoim głównym wydaniu o ustaleniu ceny sprzedaży akcji Polskiego Koncernu Naftowego, choć była to jedna z najważniejszych informacji interesujących inwestorów w ub.r.- W szczytowym okresie hossy w 1994 r. giełdą interesowało się 20% społeczeństwa. Pół roku temu zainteresowanie deklarowało zaledwie 2%. Myślę, że teraz rynkiem kapitałowym może interesować się 3-4% Polaków - mówi M. Sadlej.Uważa, że na giełdę zaczynają wracać także niektóre osoby, które "sparzyły się" na krachu wiosną 1994 r. - Pięć lat to wystarczająco długi okres, by zapomnieć o dawnych porażkach - twierdzi.
dokończenie str. 2
Analitycy przewidują, że na warszawskiej giełdzie utrzyma się hossa. - Jeśli ktoś spodziewa się głębokiej korekty, może się przeliczyć - twierdzi Sebastian Buczek, doradca inwestycyjny ING BSK Asset Management. - Jednak wraz z szaleńczym wzrostem indeksów mój optymizm spada - dodaje. Najbliższym poziomem oporu dla WIG będzie prawdopodobnie jego historyczny rekord z marca 1994 r. (20 760 pkt.). Analitycy techniczni twierdzą, że po przekroczeniu tego poziomu WIG może osiągnąć nawet 26 tys. punktów.- Obserwując to, co się dzieje na giełdzie, nie mam wątpliwości: rynek odrywa się od fundamentów. Mamy już do czynienia z przewagą popytu nad podażą akcji - mówi Marcin Sadlej. Jego zdaniem, podstawowe znaczenie dla kontynuacji hossy ma napływ nowych pieniędzy z rynku, a to, co widać w biurach maklerskich, świadczy, że ludzie mają pieniądze i chcą lokować je na giełdzie. - Jeżeli drobni inwestorzy będą nadal kupować akcje, to wszelkie prognozy na temat długości hossy i poziomu indeksu WIG są czystymi dywagacjami - twierdzi M. Sadlej.- Presja na zarządzających aktywami, aby lokować pieniądze na giełdzie, jest coraz większa. Kupujący muszą więc na jakiś czas zapomnieć o fundamentach - mówi dyrektor M. Sadlej. Fundusze nie mają wyjścia w sytuacji, gdy ludzie widzą, że inwestując na giełdzie indywidualnie można zarobić więcej, niż powierzając swoje oszczędności specjalistom od inwestowania.
GRZEGORZ BRYCKI