Drugi tydzień stycznia giełda zapoczątkowała w sposób pozostawiający niewiele wątpliwości co do możliwości wystąpienia w tym miesiącu związanego z nim "efektu". Tym samym okazało się, że ostatni, dość nerwowy okres przebiegający pod znakiem oczekiwania głębszej korekty trzymiesięcznego wzrostu indeksów był dobrym czasem na przebudowę portfeli w celu poprawy ich efektywności, co w praktyce oznacza zwiększenie udziału tych spółek, które już od kilku tygodni jednoznacznie sygnalizowały ambicje przyjęcia roli liderów oczekiwanych na początku roku wzrostów. Chodzi oczywiście przede wszystkim o walory z branży teleinformatycznej i bankowej, choć szerokość i charakter wczorajszych wzrostów poważnie utrudniają jednoznaczne wytypowanie grupy spółek, które w najbliższym czasie okażą się najbardziej zyskowne. W sumie bez specjalnego ryzyka można założyć, że tym razem, głównie w oparciu o zapoczątkowane na większą skalę w poprzednim tygodniu inwestycje zagraniczne na WGPW, a także uwzględniając relatywnie niskie ceny polskich akcji, osiągnięcie w stosunkowo krótkim czasie historycznego rekordu przez WIG nie powinno być problemem.Tymczasem pomimo niezwykle optymistycznego obrazu rynku w najkrótszym terminie, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo silnego odreagowania obecnych wzrostów, co wynika niemalże z konieczności zrealizowania przez główny indeks ruchu powrotnego w kierunku przełamanej ostatnio kilkuletniej strefy oporu. Jednak niewiele wskazuje na to, by był to temat do przemyśleń już na najbliższe sesje.

.