Ciekawe, czy wczorajsze zachowanie rynku można określić mianem korekty? Faktycznie, większość spółek zniżkowała, ale już WIG i WIG20 zwiększyły swoje wartości o kilka punktów. Wydaje się, iż scenariusz, w myśl którego fala wzrostowa byłaby po prostu kontynuowana bez przystanków jeszcze jakiś czas, jest dla większości obserwatorów rynku na tyle niesamowity, iż ma dużą szansę na spełnienie. Stara prawda głosi przecież, że większość nie ma racji. Wiadomo również, że w czasie hossy każda korekta jest dobrą okazją do powiększenia pozycji i chyba ta właśnie myśl przyświeca inwestorom operującym na GPW. Oczywiście, należy spodziewać się ruchów korygujących dotychczasowe zwyżki, ale oczekiwanie na jakąś znaczącą wyprzedaż i okazyjne zakupy raczej nie jest uzasadnione. W każdym razie nie przy tym poziomie cen. Kapitał napływający szerokim strumieniem na giełdę (OFE, zagranica) skierowany jest głównie w stronę spółek branży teleinformatycznej (moda na internet) oraz pozostałe blue chipy, co jednoznacznie wskazuje na początek dużego ruchu wzrostowego. W tej sytuacji w zasadzie każda decyzja o sprzedaży jest błędem, a otwarcie krótkich pozycji na kontraktach terminowych może mieć po prostu opłakane skutki. Już wczorajsze notowania ciągłe pokazały, że gorący pieniądz nie jest w stanie wytrzymać więcej niż pół dnia korekty, tym bardziej że ceny polskich akcji dalekie są od przewartościowania. Nie chciałbym być posądzony o huraoptymizm, ale oczekuję, że WIG pokona swój historyczny szczyt już w najbliższym czasie.
.