Spacer po centrum Warszawy budzi refleksje nad straconymi bezpowrotnie szansami rozwojowymi miasta w okresie czterdziestu pięciu lat realnego socjalizmu. Miasto zostało, co prawda, odbudowane ze zniszczeń wojennych, dokonano tego jednak w sposób nieudolny, co dopiero uwidocznia się po dziesięciu latach naprawiania szkód.Okazuje się, że ulice w szybkim czasie zmieniają wygląd, nowe budynki zaczynają nadawać nowego charakteru ulicom i dzielnicom, które przez lata straszyły socjalistyczną bylejakością i brakiem walorów użytkowych dla mieszkańców. Przykładem przeistoczenia się z bezładnie zagospodarowanej ulicy w nowoczesną arterię z eleganckimi sklepami i nowoczesnymi budynkami może być Aleja Jana Pawła II. Dopiero teraz widać, jak z pożytkiem dla wszystkich można było zagospodarować puste przestrzenie i uczynić z jednej z centralnych ulic miasta arterię na miarę europejską. Alei tej jest jeszcze daleko do osiągnięcia ostatecznego wyglądu, to, czego dokonano dotychczas, jest jednak imponujące.Nadrobienie zaległości w zabudowie stolicy i doprowadzenie jej wyglądu do standardów współczesnej Europy jest możliwe tylko częściowo. W Warszawie pozostanie wiele ulic, na których nic się nie zmieni. Na wydatki modernizacyjne nie będzie stać ani miasta, ani mieszkańców.Łatwo jest przeprowadzić analogię między losami obecnej Alei Jana Pawła II a wieloma dziedzinami życia i gospodarki. Nadrabianie zaległości przebiega niespodziewanie szybko, jednak dystans dzielący nas od Europy jest na tyle znaczący, że potrzeba będzie wielu lat, by go zauważalnie skrócić.Kilka pokoleń Polaków praktycznie bezpowrotnie straciło szanse na zdobycie wykształcenia, opanowanie języków obcych, nabycie umiejętności radzenia sobie w życiu. Przejawia się to w tym, że jedni są w stanie szybko powiększać swoje dochody, a inni tracą pracę i ich życie przypomina wegetację.Młodzi ludzie stają przed realną szansą zdobywania wykształcenia, dobrze płatnych zajęć i szybkiego osiągania wysokich dochodów, czego nie mieli ich ojcowie. Nie odbywa się to na zasadzie premiowania młodego wieku, lecz godziwego wynagradzania rzadkich umiejętności (zdobywanych poprzez ciężką pracę w trakcie studiów), zdolności do kreatywnego działania i generowania zysków w firmach. Z drugiej strony na rynku pracy sowicie wynagradzani są również mniej liczni doświadczeni fachowcy, których doświadczenie także przyczynia się do rozkwitu firm.Ten optymistyczny obraz zakłócany jest jednak sytuacją dużej grupy ludzi, którzy nie ze swojej winy nie wynieśli ze starego systemu umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach, w gospodarce rynkowej i obecnie są skazani na niższe dochody i brak perspektyw zawodowych.Podobnie jest z przedsiębiorstwami. Powstają nowe firmy, często zagraniczne, które tworzone według wypróbowanych wzorów stosunkowo łatwo wygrywają konkurencję z firmami powstałymi w PRL, o ile nie została w nich przeprowadzona odpowiednia restrukturyzacja. Nieraz jednak genetyczne obciążenie firm socjalistycznych jest trudne do wyeliminowania.Eliminacja luki rozwojowej wobec Europy nie we wszystkich wypadkach jest możliwa, tak jak ma to miejsce z Aleją Jana Pawła II. Zacofanie służby zdrowia, szkolnictwa, przemysłu ciężkiego, drogownictwa wymaga poważnych nakładów ze strony budżetu, a kapitał zagraniczny nie jest w stanie pomóc. Obawiam się, że nadrabianie straconych szans i straconych czterech dekad będzie wymagało tyle samo kolejnych dekad ciężkiej pracy.
Bohdan Wyżnikiewicz
Instytut Badań
nad Gospodarką Rynkową