Czy drobni ciułacze mają równe szanse?
Od czasu czerwcowej emisji dwuletnich oszczędnościowych obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu (DOS0601) popyt na kolejne serie walorów kształtuje się na niskim poziomie. Emisja miała zachęcić indywidualnych inwestorów do innych, niż depozyty bankowe, form lokowania oszczędności.Podstawowym celem emisji było wprowadzenie podziału na rynku obligacji skarbowych. Chodziło o to, by inwestorzy instytucjonalni nie mogli kupować papierów przeznaczonych dla inwestorów detalicznych. W przypadku pierwszej emisji oprocentowanie ustalono na 10%, przy rocznej kapitalizacji odsetek. Oferta była korzystniejsza od proponowanych przez WBK (9-9,25% w zależności od kwoty) i Gospodarczy Bank Wielkopolski (8,7-9%) dwuletnich depozytów o stałej stopie. Przez cały, trwający miesiąc, okres obligacje oszczędnościowe sprzedawane są po wartości nominalnej 100 zł. Resort finansów nie wprowadził emisji na giełdę, jedyną możliwością zbycia walorów jest przedstawienie ich do wcześniejszego wykupu. Można to zrobić najwcześniej po trzech miesiącach od nabycia, najpóźniej na dwa miesiące przed terminem wykupu. Aby dodatkowo zniechęcić do sprzedaży papierów przed terminem, ministerstwo wprowadziło wysokie prowizje od takich transakcji (2,5 zł od każdej obligacji). W grę może wchodzić także handel na podstawie umowy cywilnej. Taka transakcja zwolniona jest od opłaty skarbowej, jednak ewentualnego nabywcy należy poszukać na własną rękę. Zupełną swobodę transakcji mają natomiast nabywcy innej obligacji skarbowej, która w tym samym czasie trafiła do obrotu giełdowego (OS0601). Termin wykupu obu obligacji jest ten sam, jednak opłacalność OS0601 jest wyższa. Ministerstwo Finansów zaoferowało 12-punktowe oprocentowanie. Nawet po zapłaceniu prowizji maklerskich stopa zwrotu sięgała 11,76% rocznie. Zdaniem wielu analityków, praktyka różnego traktowania nabywców przez ministerstwo jest możliwa tylko dzięki naiwności i niewiedzy finansowej drobnych inwestorów. Ministerstwo Finansów dywersyfikuje podejście do nabywców obligacji skarbowych, ze świadomością, że również w innych państwach europejskich mniejsze szanse mają drobni inwestorzy.- Obligacje DOS wprowadzaliśmy z myślą o drobnych ciułaczach, którzy nie dysponują odpowiednimi środkami finansowymi i głębszą wiedzą o rynku kapitałowym. Tacy inwestorzy nie byliby w stanie kupić obligacji OS0601 na przetargach i rynku wtórnym - powiedział PARKIETOWI Bogdan Klimaszewski, naczelnik Wydziału Instrumentów Detalicznych Ministerstwa Finansów.Sprzedaż czerwcowej transzy walorów DOS0601 dla osób fizycznych o wartości 200 mln zł zakończyła się powodzeniem. Objęciu całej emisji przez inwestorów sprzyjał fakt, że 1 czerwca nastąpił wykup 6,1 mln sztuk skarbowych obligacji jednorocznych indeksowanych. Szybko okazało się jednak, że nowe walory nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Następna, lipcowa emisja DOS0701 o wartości 250 mln i takim samym oprocentowaniu została zrealizowana w wysokości 92,9 mln zł. W sierpniu sytuacja przedstawiała się jeszcze gorzej - emisja zakończyła się fiaskiem. Wartość sprzedanych obligacji wynosiła tylko 17,2 mln zł. Aby przerwać kiepską passę, ministerstwo postanowiło podnieść oprocentowanie w październiku do 11%, tymczasem sprzedaż wyniosła 16,8 mln zł. - Popyt na obligacje malał wraz ze wzrostem oczekiwań inflacyjnych. Ryzyko mniejszej sprzedaży walorów o stałym oprocentowaniu jest nieodzowne w takiej sytuacji - powiedział Bogdan Klimaszewski. W grudniu ubiegłego roku oprocentowanie wyniosło 13% i w efekcie wartość sprzedaży podniosła się do poziomu 95,6 mln zł. Od 3 stycznia bieżącego roku rozpoczęła się sprzedaż nowej serii. Oprocentowanie nie uległo zmianie i wydaje się bardzo atrakcyjne przy prognozowanej na 5,7% inflacji w 2000 roku. - Jak dotąd wartość sprzedaży jest zadowalająca. Trudno jednak przypuszczać, by była większa niż w grudniu ubiegłego roku. Na razie nie planujemy żadnych modyfikacji w konstrukcji tego waloru, jest na to z za wcześnie - powiedział Bogdan Klimaszewski. Należy jednak pamiętać, że według wielu analityków i ekonomistów prognozowana przez rząd inflacja jest za niska. Bardziej prawdopodobne wydaje się osiągnięcie ok. 7% inflacji. Opłacalność inwestycji w dwuletnie obligacje znacznie wzrosłaby, gdyby zgodnie z przewidywaniami inflacja spadała także w 2001 roku.
Michał Nowacki