Początek 2000 r. bez zakłóceń w energetyce
Krajowy sektor energetyczny wydał na przystosowanie systemów komputerowych do Problemu 2000 ok. 100 mln zł, z czego 33 mln zł to koszty poniesione przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne SA (PSE). W efekcie w sylwestra zużycie prądu było nieco wyższe niż przeciętnie i nie zanotowano poważniejszych awarii. Kolejną "trudną" datą jest 29 lutego, ale PSE także wówczas nie przewidują kłopotów. - Rok 2000 przyspieszył tylko wydatki na modernizację, którą i tak musielibyśmy przeprowadzić - poinformował wczoraj prof. Krzysztof Żmijewski, prezes PSE. Za pozytywny skutek operacji PR 2000 uznał powstanie pierwszego, dostosowanego do nowych warunków politycznych i ekonomicznych, programu działania w razie zagrożenia katastrofami, np. wichurami, powodziami czy mrozami. Obejmuje on PSE, spółki dystrybucyjne i elektrownie, również te, które są w trakcie prywatyzacji. - Od strony technicznej zmiana własności nie odgrywa żadnej roli, bo scenariusz działań awaryjnych jest dobry. Jest jednak problem kosztów utrzymania odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa energetycznego kraju, a konkretnie zdolności każdej elektrowni do tzw. restartu po okresie wyłączenia - powiedział PARKIETOWI prezes K. Żmijewski. Większość elektrowni, w tym także PAK, Turów i Połaniec nie mają własnych możliwości technicznych restartu. Mogą one zainwestować w urządzenia albo podpisać umowę z PSE na taką usługę. - Te nakłady przeniosą się jednak na ceny energii dla odbiorców - przyznał prezes PSE.
B.Ż.