Koniec mitu Iridium
To już zapewne ostatnie dni satelitarnej sieci komórkowej Iridium LLC - twierdzą analitycy. Gwoździem do trumny było wycofanie się grupy inwestorów skupionych wokół amerykańskiego miliardera Craiga McCaw z planów przejęcia bankrutującego konsorcjum. - Nie wyobrażam sobie, żeby jeszcze ktoś zdecydował się na zainwestowanie w to przedsięwzięcie - przyznał Robert Kaimowitz z ING Barings.W połowie lutego McCaw wspólnie z największym udziałowcem satelitarnej sieci, amerykańskim koncernem telekomunikacyjnym Motorola (posiada 18% akcji), przedstawił plan pomocy, dzięki któremu Iridium do 6 marca miało stanąć na nogi. Ponieważ ujawniona kwota nie była duża (zaledwie 5 mln USD), analitycy oczekiwali, że jest to przygrywka do przejęcia sieci przez należący do McCawa bank inwestycyjny Eagle River Investments. Tymczasem Eagle przed kilkoma dniami poinformował, że zamiast w Iridium zainwestuje w konkurencyjną sieć satelitarną ICO Global Com.- To był śmiertelny cios. Już zaoferowana przez McCawa śmieszna kwota 5 mln USD pomocy świadczyła o tym, że nie chce on mieć nic wspólnego z tą firmą - uważa Armand Musey, analityk z Banc of America Securities. Jego tezę potwierdził Scott Wyman, rzecznik prasowy Motoroli. - O przyszłości Iridium zadecyduje sąd upadłościowy - powiedział.Oficjalnie ten pierwszy ogólnoświatowy system osobistej łączności satelitarnej ruszył 1 listopada 1998 r. Jego budowa kosztowała ponad 4,8 mld USD. Konsorcjum liczyło, że do 2002 r. liczba abonentów osiągnie 4,5 mln (przy 650 tys. przedsięwzięcie miało być dochodowe). Nie da się ukryć, że nie była to usługa dla każdego (3 tys. USD za aparat i 2-7 USD za minutę rozmowy). Szybko okazało się, że klientów jest bardzo mało, po pierwszych trzech miesiącach zadłużenie przekroczyło 3,5 mld USD, a konkurencja w postaci firm Globalstar i ICO oferuje takie same usługi po niższych cenach.Kierownictwo Iridium nie traci jeszcze nadziei. - Zainteresowanie sygnalizują także inni inwestorzy - próbował w poniedziałek poprawić nastroje prezes Randall Brouckman. Analitycy są jednak przekonani, że jedyną decyzją, jaką mogą jeszcze podjąć władze firmy, to to, czy pozwolić spłonąć w przestworzach 72 satelitom należącym do sieci, czy też sprzedać je komuś za bezcen.
W.K.