W ciągu kilku tygodni rząd powinien przedstawić projekt reformy podatkowej. Obowiązujące dziś przepisy wymagają zmian, choćby dlatego, że zawetowanie przez prezydenta Kwaśniewskiego ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych wprowadziło zamęt w rozwiązaniach szczegółowych, a w dodatku doprowadziło do powstania znacznej różnicy w wymiarze PIT i CIT.Najwyższa stawka podatku dla osób fizycznych pozostała na poziomie 40%, gdy tymczasem podatek, płacony przez duże firmy, jest co roku obniżany i za kilka lat osiągnie zaledwie 22%. Tak znaczna rozbieżność jest szkodliwa dla skuteczności ściągania podatków. Stwarza pokusę dla ucieczki spod działania PIT i fikcyjnego księgowania w firmach niektórych obciążeń. Rośnie też luka między firmami dużymi, mającymi osobowość prawną, objętymi CIT-em, a małymi, które rozliczają się z fiskusem według zasad PIT-u.Konieczne jest zatem wprowadzenie zmian w podatku dochodowym od osób fizycznych, obniżenie go i uproszczenie, a także spłaszczenie stawek i wyeliminowanie części ulg. Zmiana PIT-u jest niezbędna po to, by system podatkowy był spójny i działał prowzrostowo. Pozostaje tylko pytanie, czy będzie to zmiana mała, niemal kosmetyczna, czy też znacząca i systemowa.Batalia o podatki z jesieni ub.r. wykazała, jak delikatna z politycznego punktu widzenia jest to materia. W gruncie rzeczy w dyskusji o podatkach racje polityczne przeważają nad poważnymi rozważaniami merytorycznymi. Opozycja przeciwna jest reformie podatkowej dla zasady. Chodzi o wykazanie po raz kolejny, że rząd jest nieudolny, nie posiada w Sejmie większości i nie potrafi zaproponować rozwiązań korzystnych dla większości wyborców. Debata podatkowa staje się w ten sposób festiwalem demagogii. Nie inaczej będzie tym razem, tym bardziej że zbliżające się wybory prezydenckie i parlamentarne skłaniają raczej do zaostrzenia tonu demagogicznego niż do poszukiwania kompromisu.Nie widać też entuzjazmu dla reformy w szeregach rządzącej koalicji. Niedawno szef AWS Marian Krzaklewski zaproponował zmianę w systemie podatkowym, polegającą na objęciu małych firm, a zatem drobnych przedsiębiorców CIT-em i pozostawieniu niezmienionych stawek PIT dla pracobiorców. Propozycja ta jest pod wieloma względami dziwaczna. Szef AWS, a jednocześnie lider związkowy, dba o obniżenie podatku płaconego przez pracodawców, a jednocześnie upiera się, by nie obniżać go pracobiorcom.Takie rozwiązanie mogłoby skłonić część wysoko kwalifikowanych fachowców i menedżerów, płacących najwyższe podatki, do zakładania własnych firm i fikcyjnego zawierania umów o świadczeniu przez te firmy usług w rodzaju: zarządzanie bankiem, obsługa finansowa, zarządzanie systemem informatycznym, czy prowadzenie public relations. System podatkowy stałby się jeszcze bardziej skomplikowany i zawierał jeszcze więcej luk niż obecnie. Duża część drobnych przedsiębiorców płaci dziś najniższe stawki PIT i przejście na rozliczenie według zasad CIT byłoby dla nich nieopłacalne. Propozycja Krzaklewskiego świadczy jedynie o tym, że AWS nie ma siły i woli, by po raz kolejny toczyć batalię o podatki.Ale batalię taką stoczyć trzeba. Konieczna jest prawdziwa reforma PIT, a nie tylko kosmetyczne zmiany. Teraz jest ostatni moment, w którym istnieje jeszcze cień szansy na przeprowadzenie skutecznej operacji. Za rok rząd będzie myślał już tylko o tym, jak dotrwać do wyborów i o żadnych poważnych zmianach nie będzie już mowy.Paradoksalnie, napięty kalendarz polityczny może być sprzymierzeńcem reformy podatkowej. Rządząca koalicja wie, że nie stać jej na kolejną porażkę w Sejmie, na kolejną awanturę, która może skończyć się upadkiem rządu. To powinno mobilizować wszystkich posłów koalicyjnych do dyscypliny. Ustawa musi być przegłosowana przed wakacjami, zanim na dobre rozpocznie się kampania prezydencka. To też powinno być czynnikiem dyscyplinującym. Zbliżające się wybory postawią w trudnej sytuacji prezydenta Kwaśniewskiego, który raczej nie będzie mógł po raz kolejny zawetować obniżenia podatków. Oczywiście, pod warunkiem że ustawa zostanie poprawnie przygotowana i nie będzie zawierała błędów.Dla rządu udana reforma podatkowa może być ogromnym i łatwym do wykazania opinii publicznej atutem, który pozwoli wyrwać mu się z fatalnego kręgu nieustannych porażek. To wszystko są argumenty polityczne, przemawiające za szybkim podjęciem prac nad tą reformą. Argumentem ostatecznym powinny być potrzeby gospodarki. Niskie i proste podatki są konieczne po to, by utrzymać i wzmocnić wzrost gospodarczy.
Witold Gadomski,publicysta "Gazety Wyborczej"