W piątek złoty otworzył się na poziomie 5,66-5,61 proc. powyżej parytetu. Za dolara płacono 4,1400-4,1430, a za euro 3,9657-3,9671.
Na zakończenie sesji międzybankowej NBP ustalił kurs złotego do dolara na 4,1428 oraz na 3,9650 do euro. Polska waluta na fixingu była odchylona od centralnego parytetu średnio o 5,64%.W południe prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że nie widzi powodów umocnienia złotego. - Na razie nie ma przed nami żadnej dużej prywatyzacji i myślę, że rachunek dewizowy będzie służył do lokowania dochodów - stwierdziła na konferencji Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Rachunek ten został utworzony przez rząd, żeby lokować na nim wpływy z prywatyzacji, które dotychczas trafiały na rynek walutowy i powodowały aprecjację złotego.- W piątek początkowo złoty stracił na wartości, szczególnie po wypowiedzi prezes Hanny Gronkiewicz Waltz. Nie wywołała ona jednak paniki na rynku, a polska waluta zaczęła odrabiać straty - powiedział PARKIETOWI Piotr Konarski z Westdeutsche Landesbank. Po południu złoty wzrósł do poziomu 5,70 proc. odchylenia. Za dolara płacono 4,1455, a za euro 3,9492.Zdaniem dealerów, najwięcej zamieszania na rynku wywołały czwartkowe interwencje banku centralnego Czech. Dodatkowo na rynku od kilku dni pojawiają się również pogłoski, że deficyt na rachunku obrotów bieżących osiągnie poziom 1 mld dolarów, wobec spodziewanych 600-700 mln. Na spadek wartości złotego mają wpływ wypowiedzi bankowców i członków RPP. Prawdopodobnie właśnie taki jest ich cel, gdyż obniżenie wartości polskiej waluty przez interwencje na rynku nie byłyby dobrze postrzegane przez inwestorów zagranicznych.
P.U.