Banki, które koordynowały marcową ofertę sprzedaży akcji holenderskiej spółki internetowej World Online, domagają się rezygnacji prezes tej instytucji Niny Brink.

W miniony weekend rynkiem kapitałowym w Holandii wstrząsnęła bowiem afera. Okazało się, że Nina Brink w grudniu ub.r. sprzedała swoje udziały w World Online za 6,04 euro za akcję amerykańskim funduszom inwestycyjnym i zataiła tę transakcję, wartą łącznie 90 mln euro, w przygotowywanym prospekcie emisyjnym. Na stronie 99 tego dokumentu wyraźnie napisane jest, że członkowie zarządu spółki nie dokonywali żadnych transakcji. Kilka akapitów dalej wspomniano tylko, że Nina Brink przetransferowała 14,9 mln swoich akcji (dwie trzecie tego, co posiada) do trzech różnych funduszy inwestycyjnych.Marcowa pierwotna oferta sprzedaży akcji World Online zakończyła się sukcesem. Firma w wyniku tej operacji pozyskała ponad 1,3 mld euro. Wówczas papiery sprzedawano po 43 euro, a zadebiutowały one na giełdzie w Amsterdamie 17 marca po 50,2 euro. Radosne nastroje były jednak krótkotrwałe, ponieważ już podczas kolejnych sesji kurs akcji World Online zaczął silnie spadać, czego nie dało się nawet wytłumaczyć pogorszeniem koniunktury związanym z korektą na Nasdaq. Teraz walory holenderskiej spółki kosztują zaledwie 20 euro, a więc o ponad 50% mniej od ceny emisyjnej.Głównym powodem szybkiego spadku kursu World Online była wyprzedaż już podczas pierwszych dwóch dni notowań walorów przez amerykański fundusz Baystar Capital LLP, który nabył je właśnie od Niny Brink. Teraz zarówno banki koordynujące ofertę ? ABN Amro Rotschild i Goldman Sachs (ich udziałem w tej sprawie zainteresował się z kolei holenderski bank centralny), jak i przede wszystkim drobni akcjonariusze oskarżają Ninę Brink, że działała na szkodę firmy i żądają jej ustąpienia. W ogniu krytyki znalazła się też giełda w Amsterdamie, której zarzuca się, że zaakceptowała prospekt emisyjny.Prowadzący dochodzenie w sprawie nieprawidłowości w prospekcie prawnik Gerard Spong podkreśla, że wcześniej w latach 1993?1997 46-letnia obecnie Nina Brink pracowała w zarządzie trzech spółek ? Tech Cash & Carry, A-Line Data Belgium i Amoc. Wszystkie te firmy upadły, a Nina Brink odchodziła z nich na kilka miesięcy przed ich bankructwem. Zdaniem Gerarda Sponga, powinno to również zostać podane do wiadomości w prospekcie emisyjnym.Nina Brink, broniąc się przed zarzutami, argumentuje, że sprzedaż akcji World Online w grudniu była lepsza dla niej i jej rodziny niż czekanie na wyniki IPO. Mimo to większość żąda jej ustąpienia. ? Gdybym wiedział o tej transakcji, uznałbym, że cena emisyjna 43 euro jest zbyt wysoka. Posunięcie Niny Brink pokazało, że nie ma ona zaufania do spółki. Powinna więc zrezygnować ? twierdzi na łamach ?The Wall Street Journal? Baris Canatan, day trader, który posiada 500 akcji World Online i stracił na tej operacji już ponad 50%.

Ł.K.