Zapobieganie kryzysowi walutowemu
Narasta zewnętrzna nierównowaga polskiej gospodarki. Jedyną gwarancją uniknięcia kryzysu finansowego w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy jest zaostrzenie polityki fiskalnej. Takie jest zdanie ekspertów zrzeszonych w Polskim Stowarzyszeniu Ekonomistów Biznesu (PSEB).Wczoraj zaapelowali oni do polityków o przyjęcie budżetu na 2001 r. z wyraźnie mniejszym niż w poprzednich latach deficytem. PSEB twierdzi, że przyszłoroczny deficyt fiskalny nie powinien przekroczyć 1,3% PKB (z projektów rządowych wynika, że nastąpiłoby jego obniżenie z 2,7% PKB do 1,7% PKB). Deficyt w wysokości 1,3% PKB miałby taki walor, że po uwzględnieniu transferów do drugiego filaru systemu emerytalnego wpływ sektora finansów publicznych na oszczędności krajowe byłby neutralny albo nawet pozytywny.PSEB podkreśla, że zaproponowana granica deficytu fiskalnego nie ma ?magicznego? charakteru. Nie jest powiedziane, że wynik gorszy od 1,3% PKB wywoła kryzys ani też, że rezultat lepszy zlikwiduje jego groźbę. Nadzieja w tym, że już w 2000 r. pojawi się szansa ograniczenia deficytu budżetowego. Średnioroczna inflacja zamiast ? jak zapisano w ustawie ? wynieść 5,7% przekroczy ? zdaniem większości analityków ? 9,0%. Dzięki temu łatwiejsze będzie gromadzenie dochodów budżetowych.? Stajemy przed nieuniknionym wyborem. Albo nastąpi w najbliższych miesiącach dostosowanie fiskalne, albo dostosowanie kursowe. To pierwsze zależy od polityków i za sprawą ograniczania nierównowagi w finansach publicznych powinno wymusić wzrost konkurencyjności polskiej gospodarki. To drugie byłoby bardzo niebezpieczne i przyniosło chwilową korzyść jedynie eksporterom ? powiedział wczoraj Krzysztof Rybiński.RPP zrobiła swoje? Oceniamy, że sama tylko restrykcyjna polityka monetarna już nie wystarczy do rozwiązania problemu rosnącego deficytu obrotów bieżących. Polityka ta osiągnęła kres swoich możliwości ? powiedział wczoraj Dariusz Filar. PSEB podkreśla, że wysokie realne stopy procentowe skutecznie tłumią inflację, lecz za cenę spadku tempa wzrostu gospodarczego, narastania bezrobocia i napływu kapitału spekulacyjnego.Sumę oszczędności krajowych można ? zdaniem analityków ? powiększać głównie poprzez zaostrzanie rządowej polityki wydatków budżetowych. W Polsce od wielu lat niska jest bowiem skłonność gospodarstw domowych do oszczędzania. ? Oszczędzaniu nie sprzyja ciągle wysoka w Polsce inflacja, a także mało atrakcyjne dla ludzi oprocentowanie depozytów w bankach ? powiedział wczoraj Janusz Jankowiak.PSEB uważa, że zapowiedzią bardzo niedobrych tendencji w zbliżającej się parlamentarnej debacie na temat przyszłorocznego budżetu było niedawne przegłosowanie przez posłów zerowej stawki VAT w rolnictwie (Ministerstwo Finansów ocenia, że taka stawka zamiast 3-procentowej pozbawi kasę państwa 1,3 mldzł). ?Mamy poważne obawy, że nie wszyscy posłowie głosujący za wprowadzeniem stawki zerowej wiedzieli, jak niebezpieczne konsekwencje dla gospodarki może mieć ta decyzja? ? napisali ekonomiści biznesu w ogłoszonym wczoraj oświadczeniu.Dużo ruchomych kapitałówK. Rybiński jest zdania, że jeszcze jednym przejawem narastającej nierównowagi gospodarczej jest wysoki wzrost płac w kwietniu 2000 r. Jak ogłosił GUS, wynagrodzenia w zeszłym miesiącu były nominalnie o 15,5% większe niż w kwietniu 1999 r. Po części można jednak ten wynik usprawiedliwiać wysokim wzrostem PKB na początku br.Janusz Jankowiak przestrzegał wczoraj przed nadużywaniem słowa kryzys. Jego zdaniem, nawet 20--proc. dewaluacja złotego w ciągu 12 miesięcy nie musi być klęską. Jak powiedział, z kryzysem będziemy mieli do czynienia, kiedy dewaluacja naszej waluty wpędzi w kłopoty podmioty zadłużone za granicą, w wyniku czego dynamika PKB spadnie do około 2%, a bezrobocie zacznie szybko rosnąć. J. Jankowiak twierdzi, że upłynniony kurs złotego w dużym stopniu chroni nas przed kryzysem.Więcej obaw ma K. Rybiński, który ocenia, że mamy w tej chwili w Polsce 15 mld USD kapitałów ruchomych (z czego 5 mld USD na giełdzie). Tymczasem tegoroczny deficyt obrotów bieżących osiągnie prawdopodobnie wielkość 12,5 mld USD. Te kwotę ?obsłuży? około 6 mld USD wpływów z prywatyzacji. Oznacza to ? jak podkreśla K. Rybiński ? że Polska będzie musiała dodatkowo przyjąć w 2000 r. przynajmniej 6 mld USD kapitałów płynnych. Ich suma wzrośnie więc do 21 mld USD i będzie niewiele mniejsza od kwoty rezerw walutowych, które wynoszą około 25 mld USD.
JACEK BRZESKI