Nie wszyscy zarabiają na high?tech
Nowa ekonomia, nowe perspektywy, nowe sposoby analiz ? pod tymi hasłami upłynął I kwartał br. zarówno w Polsce, jak i na świecie. O ile jednak świat jest w trakcie boomu technologicznego od dawna, o tyle u nas wielu zachowuje się, jak fanatycy dopiero co przekonani do nowej religii, bezkrytycznie przyjmując obietnice nowej rzeczywistości.Internet wciąż nie jest tani, na polskich serwisach wcale nie znajduje się tak wiele wartościowych informacji, obsługa wielu polskich stron jest wręcz żałosna, a firmy, które powinny przodować w rozwoju nowych technologii, swoim postępowaniem raczej się kompromitują. To jednak dla licznych zastępów analityków rynku finansowego nie miało żadnego znaczenia. Od tamtego czasu ceny akcji należące do sektora TMT (technologia-media-telekomunikacja), zachowały się niczym TNT (trinitrotoluen), czyli popularny w kreskówkach dynamit. Prawdopodobnie niektórym analitykom bardzo mocno osmalił twarze.?Dokonuje się ogromna rewolucja w przemyśle, handlu i finansach, giełda rejestruje zaś te głębokie przemiany? ? powiedział Charles Amos Dice w 1928 roku. Zarówno siedemdziesiąt lat temu, jak i obecnie niewiele mówiono o tym, że każda branża przemysłu ? nawet nowo powstająca ? musi liczyć się z konkurencją. Na wolnym rynku zaś konkurencja ta wcześniej czy później się pojawi.W prasie czytaliśmy komentarze nowych specjalistów od rynku internetowego, twierdzących, że w Polsce ceny akcji będą rosły, gdyż musimy nadgonić opóźnienie w stosunku do czołówki światowej. Padały nazwy Cisco, Microsoft, IBM, Yahoo! czy inne, których akcje od kilku lat niemal bez przerwy rosły. Nie mówiło się o tych, którzy ponieśli koszty istnienia konkurencji, oraz o kosztach związanych z każdą nową technologią, zanim stanie się ona obowiązującym standardem. Dobitny przykład upadku nowej technologii to sieć IRIDIUM ? po kilkuletnich próbach zdobycia rynku na początku bieżącego roku firma ogłosiła bankructwo. Ostatnio mówiło się o upadku sklepu internetowego boo.com, który mimo działania w nowej rzeczywistości nie poradził sobie na rynku. Spektakularne bankructwa mają to do siebie, że skupiają na sobie uwagę prasy, jednak poza nimi istnieją setki firm mniej lub bardziej znanych, których rzeczywistość nie jest różowa, mimo powszechnej prosperity. Jeszcze kilka lat temu, gdy mówiło się o sieciach komputerowych, było to niemal równoznaczne, że chodzi o sieć Novella. Niestety, w pewnym momencie rynek ten opanował Microsoft z Windows NT i udział Novella zaczął dość istotnie się zmniejszać. Kurs akcji niemal wprost pokazuje, jak sukcesywnie zmniejszało się zaufanie inwestorów do tej marki. Na początku 1997 roku cena akcji firmy kosztowała około 12 USD. Kurs poniżej tego poziomu utrzymywał się przez blisko dwa lata. Rok 1999 oraz początek br. to fantastyczna hossa, choć nieporównywalna z innymi spółkami high-tech, kurs wzrósł do poziomu 40 USD. W tej chwili rzeczywistość jest już mniej różowa, akcje spadły poniżej 10 USD.Inny przykład ? firma IOMEGA. Kilka lat temu weszła na rynek z nowym typem pamięci zewnętrznej do komputerów tzw. ZIP-ami. Rozwiązanie wydawało się rewelacyjne ? wygodne dyskietki, przechowujące dużą liczbę danych, konkurencyjne wobec CD-ROM, gdyż dopuszczały wielokrotne nagrywanie i kasowanie informacji. Firma jest praktycznym monopolistą na rynku tego typu napędów. Trzy lata temu akcje kosztowały ok. 7 dolarów, by w ciągu roku wzrosnąć dwukrotnie. Od tamtego czasu trwa ciągły spadek ceny, który sprowadził kurs akcji do poziomu 3 dolarów. Ten przypadek był kiedyś przedstawiony w magazynie Smart Money, jako przykład monopolisty, oferującego rewelacyjny produkt, który nie radzi sobie z rynkiem.Firma ASK JEEVES zadebiutowała w lipcu ub.r. po 70 USD. Przedsiębiorstwo to oferuje wyszukiwarkę internetową, która korzysta z zasobów innych wyszukiwarek (Yahoo, Altavista, Hotbot). Różnica polega przede wszystkim na tym, że jeśli czegoś potrzebujemy, to nie wpisujemy słów powiązanych ze sobą operami logicznymi (np. bear market i Germany) tylko piszemy wprost: ?gdzie znajdę informacje o czerwonych kwiatkach?. Być może ten sposób przekonał Amerykanów, gdyż kurs akcji wzrósł w ciągu pięciu miesięcy do 190 USD. Później chyba jednak przyszła weryfikacja użyteczności tej wyszukiwarki. Dziś za jej akcje płaci się 19 USD.Kolejny przykład to firma Red Hat ze swoim sztandarowym produktem, czyli systemem operacyjnym Linux. Przedsiębiorstwo to jest traktowane raczej jako idea niż biznes. Jego naczelne hasło wydaje się brzmieć: ?zrobimy system znacznie lepszy od Windows?. Czy jednak idee powinny być notowane na rynku? Prawdopodobnie założyciele firmy zarobili sporo pieniędzy na wprowadzeniu akcji do obrotu giełdowego. Zrobili to w czasie gorączki internetowej, czyli podobnie jak Ask Jeeves kurs akcji z 23 USD w ciągu następnych czterech miesięcy osiągnął wartość 151 USD. Dziś akcje pomysłodawcy Linuksa można nabyć po 16 USD.Spółek tego typu, które prowadzą konkretną działalność, mają ustaloną w świecie markę i renomę, jest notowanych na rynkach amerykańskich setki. Jednak podobnie jak siedemdziesiąt lat temu przedsiębiorstw radiowych, elektrotechnicznych czy związanych z telewizją przetrwa znacznie mniej. I nie ma mowy o żadnej nowej ekonomii ? jest po prostu konkurencja, zdolność do osiągania zysków i racjonalne wykorzystanie pomysłów. Czy nasze przedsiębiorstwa zrozumieją tę naukę, pokaże czas. Z całą pewnością rację miał prezes NYSE, który w jednym z ostatnich wywiadów zauważył, że ?wiele ze spółek dot-com trzeba będzie niedługo przemianować na dot-gone?.
Grzegorz Zalewski