W nawiązaniu do listu Aleksandra Wekslera (PARKIET, 12?15 sierpnia br.), który miał problemy z otwarciem rachunku internetowego, chciałbym przedstawić także swoje doświadczenia.Również otwierałem rachunek w drugim biurze maklerskim. Podobnie najbliższy POK lub oddział banku patronackiego był odległy od mojej miejscowości. Trafiłem jednak na bardziej elastyczną obsługę. Znamienne było to, że jadąc tam, aby podpisać umowę, zorientowałem się, że nie zdążę przed godz. 18.00. Jednak po rozmowie przez telefon komórkowy obsługa placówki zgodziła się poczekać! Tak więc sprawę załatwiłem w piątek przed godz. 19, a częste w tym dniu posterunki ?drogówki? już nie przeszkodziły.Korzyści z pracy z dwoma brokerami mam teraz duże. Drugie biuro, jako że zawieram wiele kontraktów, ustaliło mi niedawno prowizję 11 zł od futures ? o innych ważnych udogodnieniach nie wspominając. Efektem było wielokrotne zwiększenie moich obrotów w day-tradingu. Zauważyłem, że sporo już zaoszczędziłem na prowizjach, a najciekawsze jest to, że biuro maklerskie też nie straciło, ale zyskało stosując zasadę ?mniejsza marża ? większy zysk poprzez obrót?.To prawda, że obie internetowe strony biur maklerskich, z których korzystam są funkcjonalnie niezwykle ubogie. Najgorsze jest to pojedyncze wczytywanie i wysyłanie każdego zlecenia, co trwa bardzo długo (dotyczy akcji), choć mam szybkie łącze do internetu. Chciałoby się skopiować z Excela cały arkusz zleceń i sprawę załatwić jednym podpisem elektronicznym. Działa to jak ferma kurza sprzedająca jajka tylko na sztuki.Pamiętajmy jednak, że pierwsze telefony też były na korbkę, a teraz ? prawie każdy inwestor ma ?komórkę?. Aż miło pomyśleć, co będzie za 3 lata... UMTS itd. Ja w każdym razie z tych dwu brokerów wybiorę w internecie tego, który pierwszy wprowadzi na stronie internetowej przycisk ?grupowe wysyłanie zleceń?
Dariusz Wójtowicz