Jeżeli wierzyć podręcznikom, receptą na giełdowy sukces jest dostosowanie technik i strategii inwestycyjnych do psychiki inwestora. Inwestując na GPW trzeba uwzględnić jeszcze dwa czynniki ? wartość posiadanego portfela i wielkość generowanego obrotu. Jeżeli inwestorem długoterminowym może być każdy, to bycie spekulantem lub, co gorsza, daytraderem wymaga znacznie większych zasobów pieniężnych. Domy maklerskie preferują duże zlecenia, a na prowizje niższe niż 1% można liczyć dopiero przy zleceniach znacznie przekraczających 10 000 zł.Standardowe prowizje od transakcji wartości od 1000 do 2500 zł, czyli mniej więcej od jednego bloku w notowaniach ciągłych, wynoszą 1,7?2%. To już wystarczy, aby inwestor, dokonujący transakcji tej wartości, miał skutecznie związane ręce. Zakup akcji w niewłaściwym momencie i ich późniejsza sprzedaż, nawet po tej samej cenie, oznacza stratę 3,5 czy 4%. Kupno akcji w chwili, gdy już pojawią się silne sygnały kupna i zamykanie pozycji po pojawieniu się sygnału sprzedaży, daje na ogół niewielkie zyski, porównywalne z prowizjami maklerskimi. Stąd wśród drobnych inwestorów tendencja do zakupów na spadkach i uśredniania w dół, bo jest nadzieja, że się kupi w dołku. Z drugiej strony, po kilkakrotnym otwarciu i natychmiastowym zamknięciu pozycji, można wygenerować takie same straty, jak pozostając przy spadkach na papierach.Konsolidacja domów maklerskich tylko pogorszyła sytuację drobnych inwestorów. Jeszcze trzy lata temu do uzyskania 1-procentowej liniowej prowizji wystarczało 30?50 tysięcy kwartalnego obrotu. Teraz te kwoty są z reguły znacznie wyższe.Obraz rynku byłby niepełny, gdyby nie wspomnieć o istniejącej od ponad roku możliwości składania zleceń przez internet. Tutaj prowizje są znacząco niższe i, co najważniejsze, są oferowane bez żadnych warunków wstępnych. W tej chwili w wirtualnym rynku usług maklerskich uczestniczy już dziesięć domów maklerskich, a kolejne przygotowują swoje oferty. Nawet jeżeli promocja się zakończy, to prowizje na tym rynku nie powinny znacząco wzrosnąć, bo po raz pierwszy od Wielkiej Bessy domy maklerskie zaczęły konkurować o klienta. ?Cienki daytrader? ma wreszcie szansę zadomowić się na naszym rynku, szkoda tylko, że trzeba było na to tak długo czekać.
Aleksander Weksler