Jack Ma ? ojciec chińskiego internetu

Miano internetowego króla rynku chińskiego ? jednego z najbardziej perspektywicznych dla tej branży ? może niebawem zostać przyznane. Aspiruje do niego 35-letni Jack Ma, były tłumacz z języka angielskiego, twórca i właściciel portalu Alibaba.com. Zajmujący się usługami typu business-to-business (B2B) portal ma już 300 tys. zarejestrowanych klientów.Wprawdzie samo uruchomienie spółki o takim profilu działalności nie gwarantuje sukcesu, jednak firma założona przez Jacka Ma jest wyjątkowa przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, oferuje ona swoje usługi nie, jak dzieje się to powszechnie, dużym koncernom, lecz mniejszym podmiotom. Po drugie, znaczna część klientów pochodzi z zagranicy, co w przypadku rynku chińskiego jest rzadkością. Pod tym względem bije ona swoich lokalnych konkurentów, obsługując już prawie 300 tys. zarejestrowanych klientów. Dziennie rejestruje się na stronach chińskiego portalu około 1200 nowych użytkowników. Za pośrednictwem Alibaba.com można dokonać on-line transakcji kupna lub sprzedaży ogromnego asortymentu towarów, począwszy od wykałaczek, a kończąc na traktorach czy ciężkim sprzęcie elektromaszynowym. O tym, jak udany był to pomysł, świadczą wypowiedzi chińskich przedsiębiorców, którzy zachwalają portal umożliwiający im znajdowanie zagranicznych klientów chętnych na produkowane przez nich towary.Jack Ma wychowywał się w komunistycznych Chinach z przekonaniem, że za granicą tego kraju nie może dziać się nic dobrego. Zmienił jednak zdanie w 1985 r., kiedy po raz pierwszy wyjechał zagranicę ? do Australii. Wówczas po powrocie do domu rozpoczął naukę angielskiego. W 1992 r. założył firmę zajmującą się tłumaczeniami z tego języka na chiński. Nazywał ją Hope (nadzieja), a jej motto, nawiązujące do pojednania z Zachodem, a w szczególności z USA, brzmiało: ?Podajmy sobie dłonie poprzez ocean?. Ponieważ takich firm w Chinach było jak na lekarstwo, władze szybko zaczęły korzystać z jego usług, przy obsłudze różnego rodzaju konferencji i spotkań biznesowych z zagranicznymi kontrahentami.Sposób, w jaki zrodziła się idea powstania Alibaba.com, pasowałby do niejednego gangsterskiego filmu. Jack Ma, jako osoba znająca angielski i współpracująca z władzami chińskimi, pojechał do Stanów Zjednoczonych, do Kalifornii, by negocjować warunki stworzenia amerykańsko-chińskiej spółki joint venture zajmującej się budowaniem dróg. Na miejscu szef firmy z USA zabrał go do kasyna do Las Vegas, a następnie uciekając się do przemocy fizycznej i gróźb bronią chciał zmusić go do prowadzenia wspólnych interesów w Chinach, wspominając m.in. o możliwościach, jakie niesie za sobą rozwój sieci komputerowej. Późniejszy założyciel Alibaba.com zmuszony był do ucieczki i za wygrane w kasynie 600 USD zdołał wrócić do kraju. Pomysł z internetem wydał mu się jednak na tyle dobry, że zdecydował się na założenie spółki działającej w tej branży. Pomógł mu przy tym zagraniczny kapitał, jednak ? jak zapewnia Jack Ma ? pieniądze te nie pochodziły z nielegalnych źródeł związanych ze światem przestępczym.W Chinach projekt był pionierski i tamtejsze władze szybko zdecydowały się zaangażować go na stanowisko koordynatora ds. strategii internetowej. Po czterech latach, w 1999 r., Jack Ma założył Alibaba.com. Wówczas już posiadał tak silną pozycję, że zdołał wynająć lub namówić do tego projektu kilku bardzo dobrych specjalistów, takich jak John Wu, jeden z twórców wyszukiwarki Yahoo! John Wu został w Alibaba.com dyrektorem ds. technologicznych. Ponadto w nową chińską spółkę zaangażował się finansowo Masayoshi Son, właściciel potężnej japońskiej firmy zajmującej się inwestowaniem w internet ? Softbank.Alibaba.com., podobnie jak inne spółki działające w branży internetowej na całym świecie, boryka się jednak z problemami. Najważniejszy to oczywiście niezadowalające wyniki finansowe. Dotychczas jej przychody można uznać raczej za wirtualne, choć Jack Ma zapewnia, że niebawem to się zmieni. Zamierza dzielić sskami z tymi klientami (np. firmy ubezpieczeniowe, stocznie itd.), którzy dzięki pośrednictwu Alibaba.com podpisali lukratywne kontrakty bądź dokonali udanych transakcji. Ponadto zarejestrowani użytkownicy portalu będą też płacić za doradztwo i inne atrakcyjne usługi oferowane przez spółkę. Konkurencja, wśród której znajduje się m.in. spółka z Hongkongu Global Sources, zarzuca też portalowi Alibaba.com, że nie jest przyjazny dla użytkowników. Oferuje zbyt dużo produktów podzielonych na wiele segmentów, proponując jednocześnie niewielką liczbę usług.Nie ulega jednak wątpliwości, że przykład Alibaba.com, którego działanie opiera się na zasadach wolnego rynku, pokazuje jak daleko gospodarka chińska odeszła od czasów, kiedy najważniejszą lekturą w tym kraju była mała czerwona książeczka napisana przez Mao Tse-tunga.

Ł.K.opr. na podst. ?The Economist?