Obowiązujący od ponad roku system rozliczeń transakcji z trzydniowym opóźnieniem zdążył już napsuć sporo krwi inwestorom. Na kłopoty narażona jest głównie grupa korzystających z odroczonej płatności i kredytu.Scenariusz jest stosunkowo prosty ? giełda rośnie albo właśnie powinna wyjść z dołka, więc inwestor dokupuje akcje, oczywiście na kredyt. W dniu rozliczenia na GPW następuje gwałtowny spadek, a tym samym spada wartość portfela, spada wskaźnik zabezpieczenia kredytu WZK poniżej pierwszej wartości granicznej, i w związku z tym kredyt nie zostaje uruchomiony. Następnego dnia rano inwestor zostaje wezwany do natychmiastowej zapłaty za akcje oraz powiadomiony o utracie na co najmniej pół roku prawa do korzystania z limitu należności, czyli mówiąc prościej prawa do odroczonej płatności. Jeżeli nie zapłaci, akcje zostaną natychmiast sprzedane, a dom maklerski oprócz odmowy zakupu akcji, na które nie ma pełnego pokrycia w gotówce znajdującej się na rachunku, może również rozwiązać umowę o prowadzenie rachunku.Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku, gdy inwestor potrzebując gotówki sprzedaje część akcji. Znów wystarczy spadek cen w dniu rozliczenia transakcji, aby gotówka została zatrzymana na rachunku jako zabezpieczenie kredytu. Inwestor może ją wykorzystać do spłaty części kredytu lub zakupu innych akcji, ale nie wolno mu jej wypłacić. Przed ponad rokiem, gdy nie było limitu należności i obowiązywała dotychczasowa forma odroczonej płatności, sytuacja inwestora była dużo łatwiejsza. Jeżeli obawiał się, że wartość portfela może się skurczyć, a zależało mu na utrzymaniu składu portfela, mógł złożyć dyspozycję natychmiastowego opłacenia transakcji kupna. Podobnie było z transakcjami sprzedaży, z których środki pieniężne były dostępne najpóźniej następnego dnia rano. Zresztą nawet jeżeli inwestor niewłaściwie ocenił kierunek, w jakim podąża rynek, wystarczyło sprzedać trochę akcji w czasie ciągłych. Przy rozliczeniu sesji na rachunku były już środki na pokrycie transakcji kupna i problem nie istniał. Teraz, aby mieć komfort psychiczny trzeba by trzymać na osobnym rachunku rezerwę gotówkową, odpowiadającą wartości nieopłaconych transakcji kupna, a w dniu ich rozliczenia przeliczyć po fixingu wartość portfela, sprawdzić, czy nie została przekroczona pierwsza wartość graniczna wskaźnika WZK. Jeżeli tak się stało, należałoby natychmiast wpłacić na rachunek inwestycyjny brakującą gotówkę.Po wprowadzeniu WARSETU może być jeszcze ciekawiej. Jeżeli domy maklerskie będą wyceniać wartość wskaźnika WZK po drugim fixingu lub według kursu zamknięcia ciągłych, to inwestor będzie miał naprawdę niewiele czasu, aby zgromadzić i wpłacić brakujące pieniądze przed rozliczeniem sesji.Część winy za problemy inwestorów ponoszą domy maklerskie, przyjmując niekorzystny dla inwestorów sposób wyceny wartości wskaźnika zabezpieczenia kredytu. W znanych mi domach maklerskich odbywa się to według formuły:WZK=wartość portfela/wartość zadłużenia, przy czym do wartości portfela zalicza się wartość gotówki, należności pieniężnych z tytułu sprzedaży akcji oraz akcji, znajdujących się na rachunku. Biorąc pod uwagę, że domy maklerskie na ogół udzielają kredytu do 100% środków własnych inwestora, przyjmując jako pierwszą wartość graniczną WZK = 2, można dojść do ciekawego wniosku, że znajdujący się na rachunku inwestycyjnym 1 zł gotówką lub w postaci należności jest wart zaledwie 50 groszy.Dla inwestorów korzystniejszy byłby wariant:WZK=wartość akcji w portfelu/[wartość zadłużenia ? (gotówka + należności)], ponieważ wówczas sprzedaż akcji natychmiast korygowałaby w górę wartość wskaźnika WZK i odsuwała od inwestora zagrożenia związane z jego spadkiem.Rozliczanie transakcji z trzydniowym opóźnieniem najdotkliwiej dotyka tych inwestorów, którzy utracili prawo do odroczonej płatności, a ich horyzont inwestycyjny jest dłuższy niż trzy dni. W tym przypadku inwestor, aby kupić akcje musi mieć na rachunku w chwili złożenia zlecenia kwotę odpowiadającą pełnej wartości transakcji. Porównując oprocentowanie środków pieniężnych na rachunkach inwestycyjnych i oprocentowanie overnightów widać, że przez trzy dni, tzn. do chwili rozliczenia transakcji kupna między domem maklerskim i KDPW, na środkach inwestora zarabia dom maklerski. Przez kolejne trzy dni, trwające od sprzedaży akcji do rozliczenia transakcji, na pieniądzach inwestora zarabia KDPW.Sprawa byłaby całkiem czysta, gdyby inwestor mógł opłacić zakup akcji w trzy dni po dokonaniu transakcji, ale teraz nawet mając prawo do limitu należności musi mieć na rachunku co najmniej 30% wartości planowanej transakcji, a w przypadku spółek podwyższonego ryzyka 50 lub 100%.Obecne regulacje zabezpieczają interesy silniejszych uczestników rynku, którymi są KDPW i domy maklerskie, a ponieważ inwestor indywidualny jest stroną słabszą, na zmianę obowiązujących przepisów nie należy liczyć.
Aleksander Weksler