Jaka jest przyszłość jednego z najmłodszych zawodów w Polsce?

Jeszcze kilka lat temu do zawodu maklera garnęły się tłumy młodych ludzi. Kusiła ich perspektywa pracy przy symbolu rodzącego się kapitalizmu ? Giełdzie Papierów Wartościowych. Liczyli przy tym na wielkie pieniądze i wejście w ciekawszy świat, który sami będą współtworzyć. Rzeczywistość okazała się mniej barwna, przewidując dla nich rolę głównie klepania w klawiaturę, za wcale nie wygórowane wynagrodzenie. Teraz pojawił się internet, który może odebrać jeszcze i to. Ale to pozory, tak naprawdę wreszcie widać szansę na to, by zajęcie maklera stało się atrakcyjne.Makler na początekPo okresie boomu na maklerów, szczególnie odczuwalnego w czasie wielkiej hossy w 1993 r., rynek dość szybko okrzepł. Okazało się bowiem, że umiejętności potrzebne do wykonywania tej pracy nie są wyjątkowe. Przekazywać zlecenia z POK na parkiet potrafi bowiem każdy przeszkolony pracownik biura. Wówczas też do maklerów została przyklejona pejoratywna etykietka ?maklomatów?, której pomysłodawcą był ponoć sam prezes GPW Wiesław Rozłucki. Niektórych świeżo upieczonych maklerów taka praca szybko rozczarowała, inni przeszli do firm jako specjaliści do spraw rynku kapitałowego. Przetrwali najcierpliwsi. Niejednokrotnie zajmowali się doskonaleniem zawodowym z myślą o zdobyciu licencji doradcy inwestycyjnego.Makler się nudziJedynym (w każdym razie najważniejszym) zajęciem ?maklomatów? było ?przeklepywanie? zleceń. Nie było to wyzwanie, na które czekały te osoby. Za niewymagającym zakresem obowiązków poszły z czasem raczej niskie zarobki. Coraz mniej ludzi interesowała taka praca.Pewną nadzieję na wykorzystanie potencjału drzemiącego w maklerach, było wprowadzenie zleceń Do Dyspozycji Maklera. Polegają one na tym, że inwestor przekazuje swoją dyspozycję, zaś makler stara się ją zrealizować według swoich najlepszych umiejętności na warunkach wyznaczonych przez klienta. Nowość spotkała się z pewnym zainteresowaniem ze strony rynku, ale jakoś nie słychać, by wreszcie maklerzy znaleźli się w swoim żywiole. Barierą mogła się okazać zazwyczaj wysoko stawiana poprzeczka dla wartości dyspozycji DDM, w granicach 25 tys. zł, a nawet 50 tys. zł. Ustalono ją na tym poziomie, by zlecenia DDM nie zamęczały obsługujących je maklerów.Makler on-lineChwilę później pojawił się internet, a więc i możliwość przekazywania zleceń na giełdę z domowego komputera. Wydawać by się mogło, że wraz z nim zawód maklera powoli zacznie przechodzić do historii. W końcu odciąża się maklerów od ich głównego zajęcia. Na razie jednak praktyka tego nie potwierdza. Jak zauważają Patric Young i Thomas Theys w książce ?Rewolucja rynku kapitałowego. Przyszłość rynków w świecie on-line? ? brokerzy, którzy uważają komputeryzację tylko za narzędzie obniżania prowizji z obrotu papierami wartościowymi, zostaną przez siłę informacyjnej technologii zmieceni z rynku. Internet, bowiem to także urządzenie nie tylko służące do sprawniejszego poruszania się po rynku, lecz i zdobywania informacji. Po drugiej stronie kabla może zatem siedzieć makler, który tymi informacjami będzie inwestorowi służył.Z opinią tą wydaje się zgadzać także Krzysztof Grabowski, prezes Związku Maklerów i Doradców. Jego zdaniem, upowszechnienie internetu jako narzędzia w codziennej pracy inwestora giełdowego odciąży maklerów od zajęć czysto mechanicznych. ? Rozwój internetu dopiero pozwoli na prawdziwe wykorzystanie wiedzy maklerów. Nie będą oni musieli zajmować się niemalże wyłącznie zwykłym przekazywaniem dyspozycji od inwestorów, ale będą mogli także podpowiadać, który typ zlecenia wybrać, jaka strategia w danej chwili jest najodpowiedniejsza ? zauważa Krzysztof Grabowski. Dotyczy to, rzecz jasna, głównie relacji z tymi klientami, którzy są już zdecydowani na daną inwestycję, a teraz jedynie ?boją się? wykorzystywać nieco bardziej wyrafinowane dyspozycje niż te, do których się przyzwyczaili. ? Oczywiście, zawsze pozostanie pewna grupa inwestorów, która uważa, że nieotrzebuje maklera do pomocy, gdyż poświęca wystarczająco dużo czasu na analizę i ma wystarczająco dużą wiedzę, by radzić sobie samodzielnie. Im faktycznie potrzebny jest jedynie komputer i sieć do przekazywania zleceń, a nie makler ? stwierdza prezes Grabowski. Według niego, obawy o marginalizację zawodu maklera wraz z upowszechnianiem się internetu są nieuzasadnione, ponadto można przypuszczać, że stanie się wręcz przeciwnie ? to internet będzie służyć samym maklerom do podniesienia wydajności ich pracy. ? Jeśli inwestor nie orientuje się w aktualnej sytuacji na rynku lub też nie wie, co się dzieje w interesujących go spółkach, makler będzie mógł mu przygotować interesujący pakiet informacji. Zapozna również klienta z odpowiednimi materiałami czy też przypomni ostatnie analizy i rekomendacje. Informacje takie w bardzo wygodny sposób będzie można przesłać e-mailem na wskazany przez inwestora adres ? tłumaczy szef Związku Maklerów i Doradców. Jego zdaniem, to jednak jeszcze nie wszystkie możliwości, jakie maklerom daje internet. ? Będzie przecież można aktywnie uczestniczyć w dyskusjach prowadzonych w sieci, gdzie zawsze wymienia się uwagi i opinie na temat rynku, a w których uczestniczy wielu aktywnych klientów ? dodaje K. Grabowski.Makler się specjalizujeNowe możliwości i nie znane dotychczas obszary działania maklerów mogą wywołać renesans tego zawodu. W opinii prezesa Grabowskiego, nie grozi nam także ?przejedzenie? się jego usługami bądź też podważenie wiarygodności w sytuacji, gdy na rynku pojawi się coraz więcej osób starających się wybić ponad przeciętność czy też wywołać dyskusje swymi kontrowersyjnymi opiniami. ? Oczywiście, nie można wykluczyć odmiennej interpretacji pewnych zjawisk na rynku, wydaje się jednak, że mnogość stanowisk pozwoli na lepsze wyrobienie sobie poglądów. Ponadto wydaje się, że wraz z napływem kolejnych maklerów na rynek, wyraźniej będzie się zaznaczać specjalizacja na znawców poszczególnych branż bądź nawet grup spółek ? uspokaja Krzysztof Grabowski.

Adam Mielczarek?Czy makler w czerwonych szelkach odejdzie do lamusa? Rynek kapitałowy w cyberprzestrzeni (wirtualne biuro maklerskie, e-commerce, internet itd.)? ? piątek 20 października, godz.16.00?17.00, sala A ? Warszawska. Debatę poprowadzą: GG Parkiet i Nasz Rynek Kapitałowy.