Przebieg kilku ostatnich sesji wykazał, że mamy do czynienia z postępującą słabością warszawskiego parkietu połączoną z okresowym ograniczeniem wpływu globalnej koniunktury na krótkoterminową tendencję panującą na GPW. Ważnym czynnikiem dającym wyobrażenie o obecnym stanie krajowego rynku akcji jest zanikająca ? wczoraj już w stopniu zupełnie nieprawdopodobnym ? aktywność jego uczestników. Jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że w kilku najbliższych dniach żadne nieoczekiwane zmiany rodzimych indeksów nie będą miały miejsca. Wszystko to jest efektem nerwowego wyczekiwania, które stało się udziałem większości inwestorów za sprawą bezpośredniej bliskości kilku bardzo istotnych terminów. Pierwszy dotyczy, oczywiście, wejścia do obrotu akcji pracowniczych TP SA. Konsekwencji tego faktu dla samej spółki, jak i ogólnej bieżącej koniunktury nie sposób do końca przewidzieć. Podobnie trudnym zagadnieniem jest wciąż poważny niedobór konkretnych danych dotyczących przetargu na UMTS czy też oczekiwanie na publikację wartości deficytu na rachunku obrotów bieżących. Kumulacja w krótkim czasie tak wielu niewiadomych praktycznie wyklucza jakąkolwiek możliwość poprawy sytuacji w najbliższych dniach, utrzymując ryzyko inwestycyjne na ponadprzeciętnym poziomie. Mimo wszystko jednak należy się liczyć z tym, że już druga dekada listopada może stać się momentem zwrotnym dla rynku, któremu powinien wystarczyć sam fakt uwolnienia się od ciążącego na nim obecnie balastu niepewności.