Ostatnie dwa tygodnie to okres dynamicznych wzrostów czołowych rynków akcji. Ale wraz z osiągnięciem istotnych poziomów oporu nacisk ze strony byków zelżał i wszystko wskazuje na to, że to już wszystko, na co było stać popytową stronę rynku w tym roku. Niewiele wskazuje na to, żeby miało dojść do anulowania bardzo niekorzystnych dla posiadaczy akcji sygnałów długoterminowych.
AmerykaPo ostatnich dwóch tygodniach wszystko wydaje się wracać do normy na Wall Street. Po krótkotrwałym pobycie poniżej 10 tys. pkt. przed trzema tygodniami, Dow Jones dynamicznie rośnie. Od dołka z 18 października wskaźnik zyskał 10%, zamykając się we wtorek na poziomie 10 971 pkt., najwyższym od ponad miesiąca. To, co stało się ostatnio na rynku, wygląda jednak jedynie na rozpaczliwy atak przypartych do muru byków. Zwyżka to nic innego tylko ruch powrotny do przebitej we wrześniu pięcioletniej przyspieszonej linii trendu. Ruch powrotny, który wyczerpał swój maksymalny zasięg niemal co do punktu ? wystarczył jeszcze tylko jeden wzrost, żeby linia trendu została ponownie przełamana i wszelkie negatywne konsekwencje jej pokonania anulowane. Ale, co symptomatyczne, bykom zabrakło sił właśnie w tym momencie. Świadczy to po prostu, iż ich dominacja na rynku jest tylko pozorna. Zatem w najbliższym czasie na Wall Street należy oczekiwać krótkoterminowego zwrotu i spadku Dow Jones w okolice 10 tys. punktów.Bardzo ciekawie prezentuje się także sytuacja techniczna Nasdaq. Również i na tym rynku walka między bykami i niedźwiedziami jest wyjątkowo zażarta. Sukcesem byków jest na pewno obrona wsparcia w okolicach 3 tys. punktów. Długie dolne cienie tygodniowych świec pokazują, że ta bariera jest wyjątkowo solidna i ma w tej chwili kluczowe znaczenie. Jednak samo utrzymanie indeksu powyżej 3 tys. pkt. nie jest zapowiedzią zmiany trendu na wzrostowy. Będzie nią dopiero przebicie połowy dużej czarnej świecy, która ogranicza zwyżkę na wysokości 3530 pkt. To drugi kluczowy dla Nasdaq Composite poziom. Przełamanie tej bariery otworzy drogę do głównej linii trendu wzrostowego, która przebiega na poziomie 3900 pkt. Dopiero pokonanie tej bariery odsunie widmo bessy od amerykańskiego rynku elektronicznego. Zwycięstwo niedźwiedzi w walce o rynek, do którego dojdzie, jeśli Nasdaq Composite spadnie poniżej 3 tys. pkt., będzie miało katastrofalne skutki dla posiadaczy akcji. W takim przypadku, który w obecnej sytuacji jest bardziej prawdopodobny, będzie można oczekiwać zniżki indeksu o dalszy 1 tys. punktów.Szeroki rynek akcji, mierzony zachowaniem indeksu S&P 500, w mniejszym stopniu niż Dow Jones odreagował wrześniowe straty. Wartość wskaźnika wzrosła o 7,5%, do 1429 punktów w ostatni dzień października. Zwyżka sprawia wrażenie korekty poprzednich spadków i, podobnie jak w przypadku Dow Jones, w nieco dłuższej perspektywie jest jedynie ruchem powrotnym do przebitego długoterminowego wsparcia. Wykres S&P 500 dość dobrze nadaje się do wyznaczania krótkoterminowych poziomów wsparcia i oporu. Sygnałem sprzedaży będzie więc zamknięcie notowań poniżej połowy białej świecy ze środy (1418 pkt.). W takim przypadku należy oczekiwać zniżki do 1329 pkt. Potwierdzeniem sygnału sprzedaży będzie zamknięcie notowań poniżej 1305 pkt. ? na tej wysokości znajduje się najniższy punkt formacji młota z 18 października. Sygnałem kupna będzie zamknięcie notowań powyżej 1433 pkt. i w takim przypadku należy oczekiwać wzrostu do 1500 pkt. (ale nie wyżej).EuropaPo dwóch tygodniach dynamicznych wzrostów w kluczowym momencie znalazł się niemiecki Xetra DAX. Mierzący koniunkturę na rynku we Frankfurcie wskaźnik dotarł już do górnego ograniczenia kanału spadkowego, obejmującego całą ośmiomiesięczną bessę. Jeśli bykom uda się przełamać barierę podażową, którą dodatkowo wzmacnia linia poprowadzona przez majowo-sierpniowe dołki, to droga do szczytu z początku marca stanie otworem. Z wysokości kanału wynika, że zwyżka powinna wynieść ok. 900 pkt., co odmierzone od poziomu 7200 pkt., na którym znajduje się górne ograniczenie formacji, daje wartość 8100 pkt. Odbicie od 7200 pkt. to zmiana trendu krótkoterminowego na spadkowy, a najbliższym wsparciem dla indeksu będzie w tym wypadku 6400 pkt.Długoterminowy trend boczny utrzymał francuski CAC-40. Byki po raz kolejny zatrzymały spadki w okolicach 6 tys. pkt. Poniżej tej wartości nie było zamknięcia tygodnia od początku lutego. Choć wielokrotnie zdarzało się, że bariera ta była naruszana w trakcie tygodnia, to jednak co piątek CAC-40 karnie meldował się powyżej 6 tys. pkt. Tak było i tym razem, choć w połowie października wartość indeksu dwukrotnie spadła nawet do 5830 pkt. I właśnie na tym poziomie znajduje się kluczowe wsparcie, jeśli do prognozowania użyć wykresu obejmującego wszystkie notowania, a nie tylko kursy zamknięcia. Daleko jednak do tego, żeby można było mówić o powrocie do długoterminowego trendu wzrostowego. Najpierw byki muszą przełamać połowę dużej czarnej świecy wyznaczającej opór na poziomie 6420 pkt., a w dalszej kolejności przebić 7 tys. pkt.W trendzie bocznym w dalszym ciągu szamoce się FT-SE 100. Zasada ?działania? wskaźnika w ostatnim czasie jest dość prosta ? indeks spada w okolice 6 tys. pkt. i stamtąd gwałtownie odbija się w górę. Tak było w lutym i maju, tak samo może być teraz. Porównując obecną sytuacją z danymi z przeszłości, można spodziewać się kontynuacji zwyżki do 6800 pkt. Jest jednak jedna subtelna różnica. Otóż poziom 6800 pkt. na FT-SE 100 jest odpowiednikiem 11 tys. pkt. na Dow Jones. Tyle tylko że Dow Jones do 11 tys. pkt. już dotarł, wyczerpując zasięg zwyżki, a FT-SE do 6800 pkt. brakuje jeszcze 300 punktów. I jeśli na Wall Street zacznie się teraz spadek, może się okazać, że londyńskiemu indeksowi zabraknie tych kilkuset punktów, żeby bezpiecznie utrzymać się ponad barierą 6 tys. pkt. i pozostać tym samym w długoterminowym trendzie bocznym. Trzeba mieć bowiem na uwadze taki scenariusz, zgodnie z którym Dow Jones będzie silniejszy od giełd europejskich. I podczas gdy sam utrzyma się w długoterminowym trendzie bocz-nym, parkiety Starego Kontynentu mogą poruszać się w długoterminowych trendach spadkowych.AzjaW silnym trendzie spadkowym utrzymuje się Nikkei 225. Pod koniec października wskaźnik osiągnął wartość 14 464,6 pkt., najniższą od marca zeszłego roku. Wprawdzie ostatnie sesje przyniosły wzrost notowań, a bykom udało się nawet doprowadzić do przebicia przyspieszonej linii trendu, ale trwałych sygnałów zmiany tendencji nie ma. Można spodziewać kontynuacji korekty do właściwej linii oporu, znajdującej się na wysokości 15 400 pkt. W dłuższym terminie przewaga niedźwiedzi w dalszym ciągu nie podlega dyskusji.W krótkoterminowym trendzie wzrostowym od dwóch tygodni porusza się Hang Seng. Jednak istotnym sygnałem kupna będzie dopiero przełamanie poziomu szczytu z początku października, który znajduje się na 16 184 pkt. Z wysokości ukształtowanej w drugiej połowie października odwróconej głowy z ramionami wynika, iż z osiągnięciem tej wartości wskaźnik nie powinien mieć kłopotu. Gdyby kontrolę nad rynkiem przejęły niedźwiedzie, to wsparcie wyznacza najniższy punkt młota z 19 października ? 14 107 pkt. Zamknięcie sesji poniżej tej wartości będzie można interpretować jako sygnał sprzedaży.PodsumowanieWygląda na to, że giełda w Warszawie trochę za późno zerwała się do wzrostu. Znajdujący się w długoterminowym trendzie bocznym Dow Jones dotarł już do jego górnego ograniczenia, co oznacza, że będą kłopoty z kontynuacją zwyżki. Istotne poziomy oporu osiągnęły także główne indeksy europejskie, co również nie najlepiej wróży naszym indeksom. W przyszłym tygodniu najprawdopodobniej wracamy do trendu spadkowego.
Tomasz Jóźwik