Od początku 2000 r. do piątku Nasdaq Composite stracił niespełna 30%. Od marcowego wierzchołka do minimum z ostatniego czwartku wskaźnik spadł natomiast aż o 45%. To już prawdziwa bessa. Jeśli do końca grudnia nie wystąpi istotna zwyżka, będziemy mieli do czynienia z najgorszym rokiem na rynku elektronicznym od 1974, kiedy Nasdaq Composite stracił 35%.Jeszcze słabsze od wspomnianego wskaźnika są indeksy w rodzaju Dow Jones Internet, który od początku roku stracił więcej niż połowę wartości. Wskaźniki DJIA i S&P500 pozostają dużo silniejsze niż Nasdaq, jako że w 2000 r. spadły na razie tylko kilka procent. Jeśli obecna tendencja się utrzyma, i tak będzie to dla nich najgorszy wynik od lat. Wielu doświadczonych analityków uważa jednak, że do końca roku sytuacja rynkowa w USA może jeszcze znacząco się poprawić.Argumenty za zwyżkąKiedy tylko zamieszanie związane z wyborami prezydenckimi zakończy się, nadejdą wzrosty. Za taką tezą przemawia fakt, że indeksy amerykańskie z reguły zyskiwały w czasie między Świętem Dziękczynienia a Bożym Narodzeniem, a więc w okresie, który właśnie się rozpoczął. Christine Callies z Merrill Lynch zwraca uwagę, że niepewny wynik wyborów może opóźnić efekt stycznia, ale go nie wyeliminuje. Zaleciła ona w minionym tygodniu swoim klientom pozbycie się zasobów gotówki i zakupy akcji. W podobnym tonie wypowiada się guru Wall Street Abby Joseph Cohen z Goldman Sachs. Określiła ona ceny amerykańskich akcji jako najbardziej atrakcyjne od początku roku. Uważa, że ich ceny mierzone średnią S&P 500 są niedoszacowane o 15%.Argumenty przeciw?Niedźwiedzie? w USA też mają w ręku silne argumenty. Wielu analityków uważa, że w obecnej sytuacji znaczenia nie ma zamieszanie związane z wyborami prezydenckimi, ale wolniejszy wzrost przychodów i wyników netto wielu spółek. Jak mówi Robert Morris z Lord Abbett, ?zyski firm nie są dostatecznie wysokie, aby utrzymać ich kursy na obecnym poziomie?. Wiele akcji (w ubiegłym tygodniu Nasdaq pociągnęły w dół m.in. Oracle, Cisco, eBay, Yahoo, Lucent Technologies, Novell), zniżkuje na skutek publikacji gorszych wyników, tylko zapowiedzi możliwego pogorszenia sytuacji (ostrzeżenia) bądź też gorszych ocen analityków.Może rację mają ci, którzy wierzą w uwarunkowania cykliczne i sezonowe, takie jak efekt stycznia, cykl prezydencki itp. Są jednak także tacy, którzy wierzą, że nastąpi dalsze obsuwanie się rynku związane z niedostatecznie dobrymi wynikami finansowymi spółek i małą redukcją udziału branży technologicznej w portfelach w USA od marca br. Oprócz tego jest jeszcze prosta zasada, że to, co spada, częściej dalej spada, niż zaczyna rosnąć.
Marcin Mosz